Po kilku latach wraca moda na bicie rekordu świata w kolarskiej jeździe godzinnej. W tym roku rekord globu poprawił już Niemiec Jens Voigt i Austriak Matthias Brandle. Teraz z rekordowym wynikiem powalczy Andrzej Bartkiewicz - jego celem jest przede wszystkim poprawienie rekordu Polski. Próba pobicia rekordu dziś na torze w Pruszkowie.

Rekord Polski w jeździe godzinnej to klasyczny rekord  "z brodą". Po raz ostatni ustanowiono go w 1973 roku. Nie jest to jednak porywający rezultat. 42,0214 kilometra, które w 60 minut pokonał Mieczysław Nowicki to rezultat na poziomie rekordu świata... z 1912 roku. To po prostu sportowa prehistoria. Sam nie wiem czemu w moich czasach nikt nie próbował poprawić tego wyniku. Myślę, że kiedy byłem w formie spokojnie mógłbym poprawić ten wynik, jakoś o tym zapomniano - mówi w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Patrykiem Serwańskim były kolarz Andrzej Sypytkowski - obecnie dyrektor sportowy grupy Sante Whistle Ziemia Brzeska, w której jeździ Bartkiewicz.

Obecny rekord świata Matthiasa Brandle’a wynosi 51,110 km. Andrzej Bartkiewicz chce się zbliżyć do tego rezultatu. W ostatnich dniach na torze w Pruszkowie zajmował się dobieraniem sprzętu i optymalizacją pozycji, która ma pomóc mu w odniesieniu sukcesu.

Z Andrzejem Bartkiewiczem rozmawiał Patryk Serwański z redakcji sportowej RMF FM:

Nastraszysz właściciela rekordu świata?

Andrzej Bartkiewicz: Duże znaczenie ma z pewnością doświadczenie na torze, ale chcę próbować równać do najlepszych. Trzeba stawiać sobie takie cele. Dobry wynik może mi pomóc w karierze, ułatwić drogę do grup zawodowych.

Ta twoja próba przypomni nam trochę o tej jednej z najstarszych kolarskich konkurencji. To będzie początek "wyścigu zbrojeń" w jeździe godzinnej?

Myślę, że ktoś po mnie odważy się na taką próbę. Cieszę się, że jestem pierwszą osobą po wielu latach, która zmierzy się z rekordem Polski.

Listopad to nie jest idealny termin. Myślisz już pewnie o odpoczynku, roztrenowaniu. Może trzeba było poczekać do wiosny?

Inicjatywa wyszła od dyrektorów grupy, ale myślę, że jestem dobrze przygotowany i mogę powalczyć o naprawdę dobry rezultat.

Nasz rekord można porównać z rekordem świata sprzed I wojny światowej. To w świecie sportu przepaść.

Technologii praktycznie nie da się porównać. Ktoś w końcu musiał pokusić się o próbę pobicia rekordu, bo 42 kilometry to zbyt niski rezultat jeśli chodzi o półkę światową. Jedyne co może mi przeszkodzić to sprzęt, który po prostu może zawieść. Wszystko mam jednak przygotowane na najwyższym poziomie.

To twoja pierwsza próba w jeździe godzinnej, ale pewnie nie ostatnia.

Chętnie spróbuję kolejny raz. Forma w listopadzie będzie niższa niż w środku sezonu. Jeśli klub umożliwi mi taką szansę to będę chciał jeszcze kiedyś zmierzyć się z tą konkurencją. Na przykład latem, kiedy jestem w maksymalnej formie.

Jakie kolarskie marzenia ma Andrzej Bartkiewicz?

Chcę dostać się do zespołu ze światowej śmietanki. Wiem, że przede mą długa droga, ale to jest mój cel. Każdy ma marzenia. Chcę rozwijać się głównie w jeździe na czas. Może uda mi się niebawem znaleźć się w reprezentacji i wystartować w "czasówce" na mistrzostwach świata. Chcę się skupić na karierze szosowej .Niestety w Polsce trudno jest się rozwinąć i wejść do światowej czołówki w kolarstwie torowym. Bardzo motywują mnie sukcesy Rafała Majki czy Michała Kwiatkowskiego. Oni jednak nie dostali tego wszystkiego za piękne oczy. To są efekty ciężkiej pracy i litrów potu wylanych na treningach.

(abs)