Jeszcze kilka lat temu o naszej kadrze piłkarek ręcznych słyszeli tylko najwięksi fani dyscypliny. Dziś kibicuje im cała Polska. Jednym z architektów tego sukcesu jest duński trener reprezentacji Kim Rasmussen.

Jeszcze kilka lat temu o naszej kadrze piłkarek ręcznych słyszeli tylko najwięksi fani dyscypliny. Dziś kibicuje im cała Polska. Jednym z architektów tego sukcesu jest duński trener reprezentacji Kim Rasmussen.
Selekcjoner reprezentacji Polski Kim Rasmussen /Marcin Bielecki /PAP

Rasmussen, który wcześniej pracował głównie w klubach, przejął polską kadrę w 2010 roku. Kadrę, która nie mogła pochwalić się żadnym sukcesem na koncie - biało-czerwone miały problem z tym, by w ogóle zakwalifikować się do dużych imprez. Duńczyk rozpoczął żmudny proces tworzenia prawdziwego zespołu, co zaprocentowało po 3 latach. Na mistrzostwach świata w Serbii nikt nie dawał Polkom większych szans... oprócz niego. On wierzył w swój zespół, a to pomogło dziewczynom dostać się do najlepszej czwórki turnieju. Biało-czerwone przegrały, co prawda, zarówno półfinał, jak i mecz o trzecie miejsce, ale i tak odniosły największy sukces w historii żeńskiej odmiany szczypiorniaka w Polsce.

Przed przyjściem Rasmussena byliśmy w ogromnym dołku, nie znaczyliśmy nic w Europie i na świecie. On pozwolił dziewczynom uwierzyć, że są w stanie pokonywać najlepsze zespoły - no i niech to trwa jak najdłużej. One uwierzyły mu, zaufały i możemy się teraz emocjonować nie tylko samą obecnością na największych turniejach, ale też świetnymi wynikami - mówiła o Rasmussenie w RMF FM Sabina Włodek, była szczypiornistka, a obecnie trenerka klubu z Lublina, w którym gra duża część zawodniczek reprezentacji.

Po mistrzostwach świata w Serbii o paniach zrobiło się głośno. Kolejna duża impreza - mistrzostwa Europy w 2014 roku - zakończyła się niestety klapą, ale to nie podcięło biało-czerwonym skrzydeł.

Reprezentantki przyznają, że treningi z Rasmussenem nie są łatwe, trener potrafi krzyknąć, ale mają do niego pełne zaufanie.

Rasmussen natomiast powtarza jak mantrę, że zawsze wierzy w naszą drużynę. Wierzył nawet po fazie grupowej trwających mistrzostw świata. Dziewczyny grały w niej bardzo słabo, pojawiły się nawet głosy, że Duńczyka trzeba będzie zwolnić, jeśli nie uda się wywalczyć awansu do ćwierćfinału. Eksperci szybko jednak wycofali się z tych ocen - Rasmussen skutecznie zamknął im usta.

Nikt oprócz nas nie postawiłby pieniędzy na to, że znowu awansujemy do najlepszej czwórki mistrzostw. My oczywiście tego nie zrobiliśmy, bo to byłoby nielegalne. Cieszę się, że jestem trenerem tego zespołu, dziewczyny świetnie pracują - chwali swoje podopieczne Rasmussen.

Paniom brakuje teraz tylko ukoronowania tej ciężkiej pracy. Z tym większą niecierpliwością czekamy więc na półfinałowe starcie z Holenderkami. Początek spotkania w Herning - o 18:00.