"Atmosfera związana z logo na koszulkach nie jest taka, jakiej byśmy sobie życzyli" - ubolewa Franciszek Smuda. "Jest mały kryzys, ale wierzę, że fani nie zostawią zespołu samego" - dodaje trener polskiej kadry. Dziś w Poznaniu biało-czerwoni zagrają towarzysko z Węgrami. Początek meczu o 20.30.

Polacy nie przystępują jednak do tego spotkania w dobrych nastrojach. W piątek słabo się zaprezentowali we Wrocławiu i przegrali z Włochami 0:2. Dodatkowym problemem jest kiepska atmosfera, jaka wytworzyła się po wprowadzeniu nowych strojów bez godła narodowego na koszulkach. Optymizmem nie napawa też stan murawy, która kilka dni temu była wymieniana na Stadionie Miejskim w Poznaniu. Z tego powodu biało-czerwoni pozostali wczoraj w Grodzisku Wielkopolskim i tam trenowali.

Dla trenera Franciszka Smudy mecz będzie szansą na sprawdzenie dublerów. Szczególnie ciekawie może być w pomocy, gdzie o miejsce w składzie chcą walczyć Dariusz Dudka, Adam Matuszczyk i Maciej Rybus. Dużo do udowodnienia trenerowi ma Adrian Mierzejewski, który zdaniem Smudy stracił po transferze do Turcji. Selekcjoner zarzuca mu brak pewności siebie. Trenera martwi także forma Pawła Brożka. Zdaniem Smudy, zawodnik Trabzonsporu powinien przejść nawet do słabszego klubu, byleby tylko grać przez 90 minut.

W bramce wystąpi prawdopodobnie Łukasz Fabiański, a w ataku Paweł Brożek. Niepewny jest występ Eugena Polanskiego, który ma kłopoty ze ścięgnem Achillesa. Wcześniej wykluczeni zostali Sławomir Peszko i Damien Perquis. Ten pierwszy wrócił do FC Koeln na prośbę trenera niemieckiego klubu Stale Solbakkena. Z kolei obrońca FC Sochaux w piątek doznał kontuzji pachwiny i konieczna będzie operacja.

Warto pamiętać, że Węgrzy to dla nas wyjątkowy rywal. Właśnie z tą drużyną zagraliśmy pierwszy mecz w historii (12 grudnia 1921 roku przegraliśmy 0:1) i ostatni przed II wojną światową. Ten sam rywal towarzyszył nam podczas jednego z największych sukcesów naszego futbolu. W finale igrzysk olimpijskich w Monachium w 1972 roku wygraliśmy z Węgrami po dwóch trafieniach Kazimierza Deyny.

Dziś obie drużyny mogą wspominać wielkie czasy triumfu, jednak warto zauważyć, że nasi rywale wyraźnie odbili się od dna - zajmują 36. miejsce w rankingu FIFA. Choć do turnieju finałowego Euro 2012 nie zdołali awansować, to zajęcie w grupie miejsca za Holandią i Szwecją ujmy nie przynosi.

Liderem węgierskiej kadry od lat jest pozostaje bramkarz Gabor Kiraly. Drużyna ma dwóch doświadczonych stoperów - Rolanda Juhasza i Vilmosa Vanczaka, jednak najsilniej wygląda linia pomocy z Zoltanem Gerą, Tamasem Hajnalem i Balazsem Dzudzsakiem.

Co ciekawe, Węgrzy wygrali aż siedem z ostatnich dziesięciu meczów, choć już pokonani rywale, poza Szwecją, na kolana nie rzucają. San Marino, Luksemburg, Islandia, Mołdawia, Azerbejdżan - to nie są piłkarskie potęgi.

Przypuszczany skład reprezentacji Polski: Fabiański - Wojtkowiak, Wasilewski, Głowacki, Komorowski - Dudka, Matuszczyk, Jodłowiec (Gol) - Błaszczykowski, Mierzejewski (Rybus) - Brożek