Kanadyjkarz Tomasz Kaczor optymistycznie patrzy na start swojej osady, w której razem z Marcinem Grzybowskim popłynie na igrzyskach olimpijskich w Londynie. "Pływamy teraz zdecydowanie szybciej niż w maju. Osiągamy czasy na poziomie 3.28 min., a to jest w granicach... złotego medalu" - powiedział zawodnik. "Pracujemy po prostu inaczej i widać efekty" - dodał.

Na razie staram się nie myśleć o Londynie, by przypadkiem się nie spalić - stwierdził Kaczor. Zdradził, że na razie wraz z Marcinem Grzybowskim skupia się przede wszystkim na treningach. Z optymizmem patrzymy w przyszłość. Co drugi dzień mamy pobieraną krew, a wyniki badań są naprawdę dobre. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Jesteśmy w stanie zrobić dobry wynik. Jaki? Nie chcę mówić, by nie zapeszyć- podsumował.

Kanadyjkarz Warty wyjaśnił, ze przepłynięte kilometry i konsekwentna praca nad eliminacją błędów przyniosły znakomite efekty. Dla mnie ten rok też jest w ogóle nowym doświadczeniem - przyznał. Mieliśmy prowadzone specjalne pomiary komputerowe, dzięki którym wiemy, kto jak pracuje, jaka jest siła danego zawodnika. Okazało się, że musiałem zmniejszyć długość wiosła i to sporo, bo o pięć centymetrów. Wchodzimy w takie rytmy, że w pewnym momencie barki mi "wysiadały" - stwierdził Kaczor.

Poznańscy kanadyjkarze przed dwoma miesiącami wygrali w Poznaniu regaty kwalifikacyjne i zapewnili sobie prawo do występu w Londynie. Sportowcy deklarują, że ich ambicje nie ograniczają się do samego udziału w imprezie.