Otylia Jędrzejczak i jej fundacja już po raz trzeci organizują imprezę pływacką dla kilkuset dzieciaków. Trzecia edycja Mikołajkowej Olimpiady Pływackiej odbędzie się w Dębicy już w najbliższy weekend. "Na tej imprezie liczy się oczywiście rywalizacja sportowa, ale dla nas najważniejsze jest pokazanie dzieciakom, że także w sporcie najważniejsze są przyjaźń i szacunek" - mówi w rozmowie z RMF FM Otylia Jędrzejczak, która dziś świętuje urodziny. "Ta impreza to także prezent dla mnie. Tak to sobie zaplanowaliśmy, żebym mogła obchodzić urodziny z wspólnie z dzieciakami na basenie" - dodaje mistrzyni olimpijska z Sydney z 2004 roku.

Patryk Serwański: Mikołajkowa Olimpiada Pływacka czyli impreza, której patronujesz i którą organizujesz odbywa się w wyjątkowym okresie. Nie dość, że zbliżają się święta to jeszcze masz przecież urodziny. To pewnie i prezent dla dzieciaków, ale i dla ciebie, bo taka impreza z młodymi sportowcami musi dawać masę energii.

Otylia Jędrzejczak: Wszystkie projekty, które organizujemy z fundacją dają mnóstwo energii i takiego pozytywnego nastawienia. Całe moje motto brzmi "zostań mistrzem życia". Ważne jest by przekazywać nie tylko wartości związane ze sportem, ale po prostu z życiem. Jak kształtować młodego człowieka by spełniał swoje marzenia i konsekwentnie do nich dążył. A Mikołajkowa Olimpiada Pływacka o Puchar Otylii Jędrzejczak to okres mikołajkowy, okres świąt, okres podsumowania roku, ale jednocześnie okres czasu, który staramy się spędzać rodzinnie. To także czas moich urodzin, które wypadają 13 grudnia, a trzy dni później zaczynamy zawody. Taki był plan, żeby to była też taka moja impreza urodzinowa. Będziemy na pewno się bawić, bo oprócz zawodów pływackich organizujemy dla dzieci wspólną dyskotekę. Uczę dzieciaki, że przed i po rywalizacji są przyjaciółmi. Ta nauka wzajemnego szacunku jest bardzo ważna. To jest fajne w tej imprezie - ta świąteczna energia. Widzimy też dzieci, które przyjeżdżają do nas co roku i widzimy jak się rozwijają sportowo, ale także osobowościowo.

Te zawody traktowane są bardzo prestiżowo, skoro bije się na nich młodzieżowe rekordy Polski. Poza tym coraz więcej klubów jest zainteresowanych tym, by przyjechać do Dębicy.

Rywalizacja poprzez sport jest bardzo fajna, ale poza tym dzieci pokazują na tej imprezie także to, że czują się między sobą bardzo dobrze. W zeszłym roku jedna z zawodniczek poprawiła rekord kraju, a później mówiła, że rywalizuje na tym dystansie ze swoją koleżanką i wie, że ona też jest szybka.  Cieszyła się ze zwycięstwa, ale też mówiła o swojej koleżance. To świadczy o tym, że w tej imprezie liczy się nie tylko sport.

Wartością jest też to, że Mikołajkowa Olimpiada Pływacka jest też okazją by spotkać się z młodymi zawodnikami z całego kraju, ale i z innych państw.

Po raz pierwszy nasze zawody przybrały rangę międzynarodową. Będą z nami kluby z Ukrainy i Białorusi. To będzie szansa by porozmawiać w innym języku, sprawdzić się w walce z rywalami z tych państw. Poza tym my zapewniamy dzieciakom dużo atrakcji. Chcemy pokazać, że zawody sportowe też mogą być wartościową formą spędzania czasu.

Wielu sportowców z twojego pokolenia zajęła się propagowaniem sportu. Współpracujecie z fundacjami, albo je prowadzicie i zarażacie sportem młodzież. Wymienię tylko kilka osób: Artur Siódmiak, Mariusz Wlazły, Marcin Gortat, Monika Pyrek, Mariusz Czerkawski. Skąd u was ta chęć dzielenia się swoim czasem. To pewnie też biznes, ale chyba nie tylko. Jak jest w twoim przypadku?

Wszystkie projekty, które realizuje to chęć podzielenia się własnym doświadczeniem. Pokazania, że sport mnie ukształtował. W pływaniu osiągałam sukcesy, ale to nauczyło mnie wygrywać, przegrywać, podejmować wyzwania. To jest ważne w życiu każdego, nie tylko młodego człowieka. Ja swój uśmiech, pozytywne nastawienie chcę przekazywać innymi. Chcę pokazać, że przez sport można spełniać marzenia. Chyba każdemu z nas zależy na tym, by w przyszłości oglądać dzieci pewne siebie, które potrafią walczyć o marzenia. Poza tym każdy z nas zobaczył chyba deficyt w swoich dyscyplinach. Marcin mówi o tym, że chciałby w przyszłości oglądać kolejnego Polaka w NBA. Artur promuje piłkę ręczną, która też potrzebuje kolejnego, młodego pokolenia. Ja mówię z kolei o rozwoju młodego człowieka przez sport, ale obserwuję też u siebie mniejsze lub większe talenty. Kilkanaście twarzy obserwuję co roku i będę chciała pomóc im się rozwijać w przyszłości. W kobiecym pływaniu szczególnie brakuje gwiazd i szukam tych swoich następczyń. Myślę też, że sportowcy poprzez swoją walkę z różnymi przeciwnościami są dobrym przykładem dla młodzieży, że nie ma rzeczy niemożliwych.

Czy zastanawiałaś się by w przyszłości zająć się stricte pracą trenerską, jak choćby Paweł Korzeniowski?

Z wykształcenia jestem trenerem pływackim II stopnia. Jestem też nauczycielem WF-u i PR-owcem. To wszystko mam we krwi. Zawsze mówiłam jednak, że chciałbym przekazywać swoją widzę jak największej liczbie osób - zawodnikom, dzieciom. Chcę zarażać sportem. W przypadku trenera w pewnym momencie musisz zamknąć się na małą grupę, którą kształcisz. Wiem też jak wyczerpująca jest praca trenera. Czasami szkoleniowiec spędzał ze mną w trakcie roku więcej czasu niż z własną rodziną. Doszłam do wniosku, że to nie jest dla mnie dobry moment na coś takiego. Uczę za to trenerów, bo na AWF-ie odpowiadam za szkolenie przyszłym instruktorów i nauczycieli pływania. Na razie jestem takim nośnikiem wiedzy.

Wróćmy jeszcze do Mikołajkowej Olimpiady Pływackiej. Kilkaset dzieciaków na basenie. To oznacza duże logistyczne wyzwanie i ogromną liczbę wyścigów.

Dba o to sztab ludzi z fundacji. Będzie to około 700 zawodników. W zeszłym toku było nas także 700. Dwa lata temu ponad 600. W trakcie roku mam także inne inicjatywy, które docierają do kolejnych odbiorców. A co do logistyki to dzieciaki też nam pomagają. Muszą dotrzeć na start o czasie, muszą odebrać kartę startową. A najważniejsze, żeby na mecie był uśmiech i zadowolenie z tego co się zrobiło.