Wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski ogłosił dziś, że słynna "Żyleta" nie zostanie zamknięta na czas jutrzejszego meczu pomiędzy Legią Warszawą a Śląskiem Wrocław. Miał on poważne wątpliwości co do tego, czy otwarta trybuna północna nie ułatwi kibicom łamania prawa. Przekonały go jednak tłumaczenia policji.

Policja oceniła, że otwarta "Żyleta" nie będzie stwarzać ryzyka łamania prawa przez kibiców oglądających finał Pucharu Polski. To sprawiło, że wojewoda pozbył się wątpliwości i nie zarządził zamknięcia trybuny. Jeszcze wczoraj rozważano opcję, że może być ona niedostępna dla kibiców aż do końca sezonu.

Wierzę głęboko, że jutrzejsza oprawa nie zostanie wykorzystana do zapewnienia anonimowości i bezkarności osobom, które zechciałyby łamać prawo - mówił na konferencji prasowej Kozłowski. W ten sposób odniósł się do incydentów sprzed kilku tygodni, jakie miały miejsce na stadionie przy Łazienkowskiej. Kibice wykorzystywali wtedy sektorówki nie tylko jako element oprawy i sposób na pokazanie wsparcia dla drużyny. Wchodzili pod ogromne flagi, by się pod nimi przebierać, zakrywać twarze i odpalać race. Policja miała poważne problemy z identyfikacją tych osób, które dopuszczały się łamania prawa czy chuligańskich wybryków.

W drugim finałowym meczu piłkarskiego Pucharu Polski Legia Warszawa zmierzy się ze Śląskiem Wrocław. Piłkarze z Łazienkowskiej wygrali poprzednie spotkanie 2:0.