Jędrzej Dobrowolski, jedyny Polak startujący w Pucharze Świata w speedski, czyli najprościej rzecz ujmując w "jeździe na krechę" w rozmowie z reporterem RMF FM Patrykiem Serwańskim opowiada o tej mało popularnej w Polsce dyscyplinie sportu. Jego rekord życiowy wynosi ponad 209 km/h, ale rekord świata jest o wiele bardziej wyśrubowany. "Wynosi 251 km/h. Nie mam możliwości go pobić, bo najszybsza trasa świata jest zamknięta. Trzy osoby tam zginęły i nie była to najlepsza reklama dla położonego tam kurortu narciarskiego" - mówi Dobrowolski.

Patryk Serwański: Jak to się stało, że zająłeś się tak wyjątkową dyscypliną sportu?

Jędrzej Dobrowolski: W Polsce robi to tylko jedna osoba - ja. Byłoby mi bardzo miło, gdyby ktoś jeszcze jeździł, bo w grupie zawsze raźniej. Zawsze brakowało mi prędkości. U nas narciarstwo alpejskie głównie ograniczało się do konkurencji technicznych. Moją karierę alpejczyka przerwała kontuzja. Kiedy w końcu się wyleczyłem, było za późno, żeby do tego wrócić. Pomyślałem więc o czymś ekstremalnym - o speedski.

Skoro tak lubisz prędkość, to czemu postawiłeś na narty, a nie np. na motoryzację?

Po prostu na nartach umiem jeździć. Zawsze byłem związany z nartami, jak cała moja rodzina. Czuje się na nich pewnie i jeśli miałbym na czymś szybko jeździć, to tylko na nartach.

Mówiąc najprościej o speedski można powiedzieć, że to "zjeżdżanie na krechę".

Tak, można tak powiedzieć. W tej konkurencji  trzeba uzyskać po prostu jak największą prędkość - to decyduje o wyniku. Trasy w Pucharze Świata wahają się od 800 do 1600 metrów. Czas przejazdu to zaledwie kilkanaście sekund. Mamy kilka rund, w każdej odpadają najsłabsi. Pierwsza rudna jest z najniższego pułapu, później za każdym razem zaczynamy z większej wysokości, są więc większe prędkości i dłuższy przejazd. Na koniec liczy się najlepszy rezultat.

Mapa najlepszych zawodników w speedski pokrywa się z mapą państw, które rządzą w narciarstwie alpejskim?

Największe sławy to włoscy bracia Origone. Do tego Szwedzi, Szwajcarzy, Austriacy. Właściwie jestem już na takim poziomie, że przede mną zostali tylko Włosi i jeden Austriak, ale depczę im po piętach.

Ile osób startuje w cyklu Pucharu Świata w speedski?

W mojej kategorii Speed one, która wyróżnia się specjalnym sprzętem w postaci długich aerodynamicznych nart, kasków spojlerów, startuje około 40 zawodników. Na szczególnych zawodach, przyjeżdżają zawodnicy, którzy normalnie nie startują w cyklu Pucharu Świata. Wtedy liczba uczestników może się nawet podwoić.

Do twojej dyscypliny na pewno jest potrzebny specjalistyczny ekwipunek. Pewnie nie pochodzi on z seryjnej produkcji?

Seryjne są tylko buty, które i tak przerabiamy. Wiązania są jeszcze powiedzmy alpejskie, w miarę normalne. Pozostałe części ekwipunku są już robione na zamówienie.

Pochwal się, ile wynosi twój rekord?

Mój rekord i zarazem rekord Polski to 209,14 km/h. Na dobrych zawodach jeździmy około 200 km/h. Do rekordu świata mi jednak sporo brakuje, wynosi on 251 km/h. Nie mam możliwości go pobić, bo najszybsza trasa świata jest zamknięta. Trzy osoby tam zginęły i nie była to najlepsza reklama dla położonego tam kurortu narciarskiego. Mogę jednak walczyć z rekordzistą świata, czy mistrzem świata i czasami udaje mi się ich pokonać.

Główne niebezpieczeństwo w tej dyscyplinie to prędkość?

Tak. Przy takich prędkościach może się stać cokolwiek, może mi podbić nartę, mogę najechać jedną nartą na świeży śnieg i wtedy gwałtownie przyhamować. Nie mogę jednak w nic uderzyć. To jest pusta przestrzeń. Jeśli się wywrócę, mogę wytracić prędkość, choć nawet takie jechanie na plecach może się wiązać z utratą przytomności. Widziałem kilka poważnych wypadków, ale to tylko groźnie wyglądało. Mam nadzieję, że tak będzie nadal.

Gdzie normalnie trenujecie?

Przygotowanie takiej trasy jest bardzo drogie. To jest zabezpieczenie, tygodnie ubijania ratrakiem. Przeważnie tak duże prędkości osiągamy tylko na oficjalnych treningach przed zawodami. Poza tym trzeba kombinować. Ja na przykład trenuję na Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Ruszam spod progu. Prędkości może nie są duże, ale jest duże wypłaszczenie, co powoduje kompresję i to bardzo wartościowy trening.

Ile kosztuje ten sport - sprzęt, podróże?

Jeżdżę dzięki wsparciu rodzinnej firmy. Główne finansowanie mam od rodziny. Drobne pieniądze daje też PZN, ale to kropla w morzu. Nie jest łatwo.

Związek chwali się na stronie internetowej twoimi wynikami, ale wsparcia brakuje?

Może chodzi o to, że nie jest to dyscyplina olimpijska i nie mogą pozyskać środków. Trudno mi powiedzieć. Dostaję od nich kilkaset euro plus ubrania. Cieszę się z tego, co jest, choć mogłoby być tego więcej.

Jesteś w stanie jeździć na wszystkie edycje Pucharu Świata, czy musisz wybierać?

Wybieram dwa, trzy najszybsze Puchary Świata w sezonie. Taki start wiąże się z wydawaniem pieniędzy, w tym czasie przecież nie zarabiam. To kosztowne hobby i na tyle mnie stać.

W waszym środowisku mówi się o "dołączeniu do olimpijskie rodziny"?

Speedski to bardzo stara dyscyplina. Pierwszy rekord prędkości ustanowiono w 1930 roku, wynosił 130 km/h. Podczas Igrzysk w Albertville speedski było konkurencją pokazową, także my się cały czas pchamy. Światowy związek lobbuje na rzecz dołączenia tej konkurencji do Igrzysk Olimpijskich. Na pewno kłopotem jest niewielka popularność dyscypliny. Trudno ją uprawiać. Z drugiej strony skoki też nie są dla wszystkich, a są bardzo popularne. 

Masz trasy, które szczególnie lubisz i co ma na to wpływ?

Oczywiście są trasy łatwiejsze i trudniejsze. Ja najbardziej lubię trasę w szwajcarskim Verbier. Jest najkrótsza i najbardziej strona. W ciągu 6 sekund przyspieszamy tam do 200 km/h. Jest fajnie osłonięta, nie zagraża nam wiatr. Ja ją po prostu lubię. Trochę jak nasi skoczkowie lubią Wielką Krokiew. W styczniu we francuskim Vars będą mistrzostwa świata. Tamta trasa ma 1200 metrów, od 52 do 98 procent nachylenia. Ona jest odsłonięta, tam zdarzają się podmuchy wiatru. Nie przepadam za nią, choć to tam osiągnąłem swój najlepszy wynik, czyli trzecie miejsce w Pucharze Świata.

A co w takim razie ucieszy cię podczas mistrzostw świata?

Liczę na to, że zbliżę się na tyle do najlepszych, że może ich przeskoczę. Po cichu marzę o podium. Kiedy w Pucharze Świata byłem trzeci, to już zacząłem myśleć o tym, że chciałbym być drugi czy pierwszy. Może uda mi się poprawić swój rekord, choć to akurat będzie uzależnione od warunków atmosferycznych - wiatru, ilości śniegu i tak dalej. Rok temu miała się w Vars odbyć próba pobicia rekordu świata, a było 15 stopni ciepła i zielono.

Myślisz, że kolejne sukcesy pozwolą ci się przebić do świadomości polskiego kibica, bo na razie nie masz z tym lekko.

Dla mnie pokazywanie się w mediach jest ważne, bo mało osób w ogóle wie, że istnieje taka dyscyplina. Wyniki na pewno mi w tym pomogą. Liczę na to, że po sukcesie w Vars mogłoby coś ruszyć. Dwa lata temu na mistrzostwach świata byłem 11, w mediach podano, że były zawody, powiedziano kto wygrał, ale o mnie już ani słowa, choć byłem blisko czołowej "10". Nie jest łatwo, bo jest mała świadomość tego sportu.