Gigantyczna ciężarówka serwisowa norweskiej reprezentacji w biegach narciarskich, budząca zachwyt i zazdrość innych ekip, okazała się służyć też innym celom niż przygotowywanie sprzętu. Jak ujawnili dziennikarze, są tam inhalatory polepszające wydajność płuc zawodników tuż przed startem, głównie w sprincie.

Zbudowany kosztem miliona dolarów piętrowy pojazd, z dumnym logo "Made by Norway", po wysunięciu wszystkich modułów ma 110 metrów kwadratowych. Posiada magazyn na tysiąc par nart i stanowiska dla 12 serwismenów pracujących jednocześnie. Na piętrze znajduje się pomieszczenie do wypoczynku o powierzchni 30 metrów kwadratowych. Taka była do niedawna oficjalna wersja przedstawiana przez ostatnie trzy lata przez federację narciarską NSF.

Dziennikarze wychodzącego w Oslo dziennika "Aftenposten" i w Trondheim "Adresseavisen", gazet ściśle ze sobą współpracujących, od dłuższego czasu próbowali bez powodzenia dotrzeć do wnętrza pojazdu podczas zawodów. Teraz uzyskali "wstrząsające" informacje od zawodników.

Oeystein Pettersen ujawnił, że podczas zawodów Pucharu Świata ustawiony jest rząd nebulizatorów czyli aparatów do inhalacji, które używają zawodnicy tuż przed startem i zawsze przy rozgrywaniu sprintu zaraz po każdym kolejnym biegu.

Natychmiast po prologu wszyscy zmierzamy do ciężarówki i wchodzimy na pierwsze piętro. Tam stoi rząd stanowisk, przy których siadamy i zaczynamy wdychanie. Jedni otrzymują lekarstwa na astmę jak w moim przypadku, a inni, którzy nie cierpią na tą chorobę, wdychają opary roztworu wody z solą oczyszczające śluz z dróg oddechowych - powiedział biegacz.

Znany komentator narciarski "Adresseavisen" Kjetil Kroksaeter zapytał go wprost, dlaczego robią to w ukryciu przed rywalami, publicznością i kamerami telewizyjnymi, pomimo że nie łamią przepisów. Pettersen odpowiedział: Według naszego kierownictwa nie powinniśmy tego robić otwarcie ponieważ mogłyby to widzieć dzieci obecne na trybunach.

Dlatego gazeta w obszernym artykule zwraca uwagę na to, że jednak coś się dzieje w ukryciu przed publicznością i norweską opinią publiczną.

Właśnie te aparaty w tym pojeździe były punktem centralnym w śledztwie w sprawie Marina Sundbyego, u którego wykryto zbyt duże dawki lekarstw na astmę podczas zawodów PŚ w grudniu 2014 roku i styczniu 2015 - wspomniał Kroksaeter i zasugerował w najczęściej czytanym w Norwegii w weekend felietonie, że "oglądanie biegów narciarskich powinno być dozwolone od lat 18".

Na doniesienia gazet o ciężarówce zareagowały natychmiast kluby narciarskie nazywając praktykę inhalacji podczas rozgrywania konkurencji "straszną i niewiarygodną" oraz "silnie uderzającą w wizerunek norweskich biegów narciarskich".

To do czego doprowadzili działacze NSF nie jest naszą kulturą sportu. Norweskie biegi narciarskie przez całe generacje oparte były na otwartości, uczciwym treningu i uczciwiej rywalizacji w aurze zdrowego sportu. Teraz ta opinia staje się po prostu wyblakła - powiedział prezes klubu Lyn Ski Geir Moe na łamach "Aftenposten".


(j.)