„To kolarze decydują, jak bardzo chcą zaryzykować” – mówi w rozmowie z RMF FM były kolarz Bartosz Huzarski. Jego zdaniem trasa 9. etapu, na którym w kraksie leżał też Rafał Majka nie była zbyt trudna. „To niestety też jest element kolarstwa, choć za takimi zjazdami nikt w peletonie nie przepada” – ocenia.

„To kolarze decydują, jak bardzo chcą zaryzykować” – mówi w rozmowie z RMF FM były kolarz Bartosz Huzarski. Jego zdaniem trasa 9. etapu, na którym w kraksie leżał też Rafał Majka nie była zbyt trudna. „To niestety też jest element kolarstwa, choć za takimi zjazdami nikt w peletonie nie przepada” – ocenia.
Bartosz Huzarski (zdj. arch.) /Darek Delmanowicz /PAP

Patryk Serwański, RMF FM: 9. etap Tour de France przyniósł ogromną ilość emocji. Niestety, sporo z nich związanych z groźnymi upadkami Rafała Majki, Gerainta Thomasa czy Richiego Porte'a. Trasa była zbyt wymagająca?

Bartosz Huzarski: Ciężko tu winić organizatora. Ja też jeździłem na podobnych zjazdach. Nikt z nas  tego nie lubił, ale to przecież kolarz decyduje, jak bardzo chce zaryzykować. Zawsze kolarze tworzą widowisko. Na płaskich, przelotowych etapach wszyscy narzekali, że jest nudno. Teraz peleton oszczędzał siły i w górach wszyscy byli wypoczęci. To było dziś widać. Oczywiście, z perspektywy tego co się wydarzyło to był bardzo nieprzyjemny dzień. Kilku kolarzy jak Thomas i Porte trafili do szpitala. Leżał Rafał Majka. Arnaud Demare nie zmieścił się w limicie czasowym. Nie jedzie już Robert Gesink. Alberto Contador i Bauke Mollema ponieśli duże straty. Etap bardzo ciężki, ale "chleba i Igrzysk" - chyba takiej walki oczekiwano. Tydzień zakończył się mocnym uderzeniem.

Na razie nie wiemy, co dalej z Rafałem Majką. Jest na badaniach, ale szanse na wysokie miejsce w Wielkiej Pętli niestety zaprzepaścił.

Nie idzie ten wyścig drużynie Bora-hansgrohe. Wyrzucono przecież Petera Sagana i jak się okazało, była to zbyt pochopna decyzja. Dziś w limicie nie zmieścił się Juraj Sagan, a Rafał Majka stracił szansę na klasyfikację generalną. Przyjechali do Francji z dwoma asami, a został im tylko Emanuel Buchmann, za którego akurat trzymam kciuki, bo to fajny chłopak. Takie już bywa kolarstwo. Ciężko się ten etap nawet oglądało w telewizji. Grupy FDJ i AG2R bardzo starały się dziś utrudnić sytuację na etapie. Tam jest ponad 20 drużyn i każda z nich jedzie swoje wyścig. Idę o zakłada, że większość faworytów wyścigu na tych zjazdach robiła rekonesans, a na pewno wszystko dokładnie znali z odprawy przed starem. Musieli wiedzieć, jak ciężkie są te zjazdy. Ja bym nie krytykował organizatorów.

Majka dojechał do mety wspólnie z Michałem Kwiatkowskim. To była piękna scena. Taka w duchu fair-play. Z drugiej strony, gdy kłopoty z rowerem zgłosiła Chris Froome - lider wyścigu, to Fabio Aru ruszył do ataku...

Jeśli chodzi o takie nasze polsko-polskie stosunki, w tamtym roku też staraliśmy się trzymać razem mimo, że jeździliśmy w różnych ekipach. Jesteśmy z jednego kraju i staramy się wzajemnie wspierać. W trakcie etapu rozmawiamy, czasami żartujemy. Zagranie Fabio Aru był brzydkie. On ewidentnie widział, że Froome sygnalizuje problemy z rowerem. Nikt nie respektuje tych niepisanych zasad peletonu. Jeżeli lider wyścigu ma problemy z rowerem albo chce załatwić potrzebę fizjologiczną to nikt nawet nie myśli o ataku. Kiedyś takie zagrania były nie do pomyślenia. To się zdarza coraz częściej. Dwa lata temu na Tour de France w dużej kraksie leżał ówczesny lider Fabian Cancellara. Wyścig wstrzymano, a część zawodników zastanawiała się dlaczego. W ogóle nie rozumieli, o co chodzi. To zaczyna iść w złą stronę.