"Kara pozbawiła Richiego Porte szans na zwycięstwo w Giro d'Italia" - uważa polski kolarz Bartosz Huzarski z grupy Bora Argon 18. Jego zdaniem Porte popełnił błąd, przyjmując pomoc Simona Clarka na 10. etapie rywalizacji. "Szybkiej decyzji nie potrafił też podjąć nikt z ekipy Sky" - ocenia Huzarski.

Patryk Serwański: Wczoraj na Giro d'Italia widzieliśmy wspaniały gest fair play, ale niezgodny z regulaminem. Simon Clark pożyczył koło Richiemu Porte, ale ponieważ panowie jeżdżą w różnych drużynach był to gest zabroniony regulaminem. Jak to wygląda na co dzień w peletonie? Kolarze sobie pomagają?

Bartosz Huzarski: Takie sytuacja jak ta pomiędzy Porte i Clarkiem to rzadkość. Jak w całym świecie sportu, tak i w kolarstwie duch sportu zamiera - jest presja na wynik. A z tego powodu coraz więcej zasad, które przez lata funkcjonowały w peletonie, jest łamanych. Fair play wprowadzało w kolarstwie spokój. To, co wczoraj wydarzyło się na Giro, to bardzo rzadka sytuacja. Przede wszystkim Richie Porte i jego grupa nie powinni popełnić takiego błędu. Brakowało tylko kilku kilometrów do strefy neutralnej. Porte w ciągu kilku sekund powinien dostać rower od jednego z kolegów z zespołu. Działać powinien dyrektor sportowy drużyny, który ma radio i powinien podjąć decyzję. Do Porte’a podjechał Clark, chciał mu pomóc. To są niesamowite emocje, więc pewnie Porte nie przemyślał konsekwencji przyjęcia tej pomocy.

Porte nie powinien przyjmować pomocy, grupy Sky powinna szybciej reagować, ale czy w ogóle takie przepisy są potrzebne? Nie wystarczyłoby, gdyby Orica ukarała na przykład finansowo swojego kolarza Clarka, który pomagając nie dojechał do mety w peletonie i tyle?

Przepisy mogły być trochę bardziej liberalne, choć tego typu sytuacje zdarzają się bardzo rzadko. W końcu to tylko kilka minut dzieli nas od mety. Może lepiej byłoby, gdyby sprawa była rozstrzygana w gronie drużyny, która poniosła straty - w tym wypadku grupy Orica. Pewnie ktoś teraz siądzie i zajmie się tymi regulacjami.

Australijczyk przyjął pomoc od Australijczyka. Mimo tego że jeździcie w różnych grupach zawodowyc,h trzymacie się w peletonie razem? Mam na myśli oczywiście Polaków.

Zawsze, jeśli jest taka możliwość, to próbujemy trochę pogadać. Najczęściej przed startem. Trzymamy się razem i jeśli w trakcie wyścigu możemy sobie trochę pomóc, to tak się dzieje. Na Tour de France Michał Kwiatkowski puścił na premii górskiej Rafała Majkę i dzięki temu drugi z naszych mógł założyć koszulkę dla najlepszego górala. Wiadomo, są wytyczne od drużyn, w których się ścigamy, ale jeśli nie ma żadnych zadań, to widać, że Niemcy jadą razem, Włosi jadą razem. Polacy też. Dlatego w peletonie drużyny jadą wymieszane. Jedzie się koło rodaka, czy kolegi - wtedy też można trochę pożartować, porozmawiać. W peletonie trzymamy ze sobą sztamę.

Po tej dwuminutowej karze Richie Porte może jeszcze wygrać Giro d'Italia?

To jest nie do odrobienia na tym poziomie. Zobaczmy jak walczą Alberto Contador i Fabio Aru. Walczą, by wydrzeć sobie choć sekundę. Porte dotychczas jechał słabiej od nich. Teraz doszły dodatkowe kłopoty. Musiałby frunąć w ostatnim tygodniu, a przecież zawsze na tak długim wyścigu Australijczyk miał jakieś kryzysy. Nawet, jeśli będzie świetnie jechał na sobotniej czasówce, to myślę, że może odrabiać do Contadora sekundę na dwa kilometry. To dałoby mu pół minuty. Jeżeli nie będzie się działo nic nieprzewidzianego, to Porte nie ma szans na zwycięstwo w Giro.

(MRod)