Justyna Kowalczyk po raz trzeci z rzędu wygrała Tour de Ski. Polka najlepiej poradziła sobie na morderczym podbiegu na Alpe Cermis, deklasując Marit Bjoergen. Norweżka nie wytrzymała szalonego tempa Kowalczyk.

Polka wystartowała ze stadionu przy Lago di Tesero. Jedenaście sekund po niej na trasie pojawiła się Norweżka. Kolejna zawodniczka - Therese Johaug - wyruszyła prawie pięć minut po Kowalczyk. Pierwsza część finałowego biegu nie była szczególnie trudna i Bjoergen dość szybko zniwelowała stratę. Po pięciu minutach biegu obie rywalki były już obok siebie. Biegły równym tempem, żadna nie atakowała, oszczędzając siły na decydujące kilometry.

Finałowy bieg Tour de Ski zamienia się we wspinaczkę po mniej więcej pięciu kilometrach. To wtedy zaczyna się decydujący podbieg na Alpe Cermis. Zaczyna się na wysokości 860 metrów, a kończy na 1290 metrów. Różnica wzniesień wynosi ponad czterysta metrów, a pokonać ją trzeba na odcinku 3650 metrów. Największy kąt nachylenia wynosi 28 procent.

Kowalczyk i Bjoergen razem zaczęły męczącą wspinaczkę. Tempo od razu spadło, na twarzach obu zawodniczek pojawiło się zmęczenie. Obie rywalki miarowo odpychały się kijkami i z trudem wspinały się na Alpe Cermis. Aż w pewnym momencie, na krętym fragmencie trasy, Kowalczyk wrzuciła piąty bieg i na stromym podbiegu zaczęła uciekać Bjoergen. Norweżka nie była w stanie wytrzymać zabójczego tempa Polki. Bjoergen z każdym kolejnym metrem traciła cenne sekundy.

Pod koniec trasy Polka obejrzała się za siebie, Bjoergen była daleko. Podopieczna Aleksandra Wierietielnego wiedziała już, że nikt nie odbierze jej zwycięstwa. Zmęczenie na jej twarzy zaczął rozświetlać uśmiech. Mistrzyni olimpijska na 30 km z Vancouver wpadła na metę niecałe pół minuty przed Norweżką. Justyna Kowalczyk w wielkim stylu i po raz trzeci w karierze wygrała Tour de Ski.

Przed niedzielnym etapem nasza biegaczka miała 11,5 sekundy przewagi nad Marit Bjoergen. Polka po zwycięskim biegu na 10 kilometrów techniką klasyczną powiedziała, że przed ostatnim biegiem tak niewielka różnica nie ma właściwie znaczenia, a wszystko rozegra się podczas wspinaczki na Alpe Cermis. Był to jednak teatr jednej aktorki. Kowalczyk nie pozostawiła złudzeń Norweżkom, dając jasny sygnał, że walka o Kryształową Kulę za zwycięstwo w generalnej klasyfikacji Pucharu Świata wciąż jest sprawą otwartą. Bjoergen ma już tylko 102 punkty przewagi nad Polką. Biegaczki po raz kolejny spotkają się w Estonii, gdzie nasza zawodniczka czuje się bardzo pewnie.

Kowalczyk: Utrzymałam się dzięki ambicji i kijkom

To był jeden z najcięższych biegów w mojej karierze. Utrzymałam się na nogach na mecie chyba tylko dzięki ambicji i mocnym kijkom. Ostatni kilometr to był ogromny wysiłek. Byłam tak zmęczona, że na mecie nie zdążyłam nawet pomyśleć czy jestem zaskoczona zwycięstwem nad Marit czy nie - powiedziała po biegu Polka.

Kowalczyk zdradziła, że taktyką na ostatni, morderczy bieg było zachowanie spokoju i kontrolowanie sytuacji. W planie na ostatni etap nie mieliśmy żadnych ataków. Zakładaliśmy, że na początku podbiegu wyjdę na prowadzenie, a następnie będę biec własnym tempem. Uważaliśmy, że moje tempo będzie mocniejsze od tego, które będzie próbowała narzucić Marit. Na pewno nie chcieliśmy, by sprawy rozstrzygały się na finiszu, bo tego na pewno bym nie wytrzymała. Na szczęście moje tempo, bez żadnych zrywów, wystarczyło do tego by wypracować przewagę - powiedziała cytowana na stronie internetowej Kowalczyk.

Bjoergen: Justyna była dla mnie zbyt silna

Norweżka Bjoergen, która musiała uznać wyższość Polki, przyznała, że na Alpe Cermis Polka była dla niej za mocna. Jestem zadowolona z drugiego miejsca. Kowalczyk była dla mnie w niedzielę zbyt silna. Po prostu nie dałam rady i muszę to zaakceptować. Justyna poczekała na mnie, kiedy bieg rozgrywał się na płaskim terenie i razem biegłyśmy pod górę. Próbowałam dotrzymywać kroku, lecz kiedy nagle przyspieszyła zrozumiałam, że nie dam rady. Przy pierwszym ataku udało mi się trzymać z nią kontakt, lecz drugiego już nie wytrzymałam. Głowa wydała rozkaz ciału, aby przyspieszyć, ale nogi nie chciały słuchać - powiedziała Bjoergen.

Trzykrotna mistrzyni olimpijska z Vancouver uważa, że jej rywalizacja z Polką to znakomita reklama dyscypliny. Mam nadzieję, że ta pasjonująca rywalizacja między nami sprawiła, że więcej osób zainteresowało się biegami narciarskimi. Oczywiście musiałam pogratulować Justynie wygranej - dodała Bjoergen, która na konferencji prasowej wymieniała z Kowalczyk uśmiechy i życzenia powrotu do formy po morderczej walce w Tour de Ski.

Wyniki Tour de Ski:

1. Justyna Kowalczyk (Polska) 2:52.45,0

2. Marit Bjoergen (Norwegia) + 00:00.28,2

3. Therese Johaug (Norwegia) + 00:03.57,8

Klasyfikacja generalna PŚ po 20 z 37 zawodów:

1. Marit Bjoergen (Norwegia) 1326 pkt

2. Justyna Kowalczyk (Polska) 1224

3. Therese Johaug (Norwegia) 984