Polscy kulomioci nie dali szans rywalom na lekkoatletycznych mistrzostwach Europy w Berlinie: po złoto sięgnął Michał Haratyk, ze srebrem wróci do kraju Konrad Bukowiecki! "Pcham w tym sezonie najrówniej w stawce. Rezerwy mam jeszcze w sile" - tak swój start komentował świeżo upieczony mistrz Starego Kontynentu, zaznaczając jednak równocześnie, że najważniejsze są dwa medale dla Polski, a nie kolejność na podium. Również Bukowiecki podkreślał: "Dwa najcenniejsze medale jadą do Polski - tak samo jak w młocie. To piękny dzień".

Polscy kulomioci nie dali szans rywalom na lekkoatletycznych mistrzostwach Europy w Berlinie: po złoto sięgnął Michał Haratyk, ze srebrem wróci do kraju Konrad Bukowiecki! "Pcham w tym sezonie najrówniej w stawce. Rezerwy mam jeszcze w sile" - tak swój start komentował świeżo upieczony mistrz Starego Kontynentu, zaznaczając jednak równocześnie, że najważniejsze są dwa medale dla Polski, a nie kolejność na podium. Również Bukowiecki podkreślał: "Dwa najcenniejsze medale jadą do Polski - tak samo jak w młocie. To piękny dzień".
Michał Haratyk i Konrad Bukowiecki fetują zdobycie najcenniejszych krążków w konkursie pchnięcia kulą na lekkoatletycznych ME w Berlinie! /CHRISTIAN BRUNA /PAP/EPA

Haratyk (KS Sprint Bielsko-Biała) zwyciężył na Stadionie Olimpijskim w Berlinie rezultatem 21,72 m, Bukowieckiemu (AZS UWM Olsztyn) srebrny krążek zapewniła odległość 21,66 m.

Tuż po konkursie triumfator rywalizacji przyznał, że "dalej by chyba dzisiaj nie pchnął". Po prostu nie było na więcej sił - powiedział.

Zaznaczył, że do samego końca nie był pewien zwycięstwa.

Nigdy nie jestem tego pewien, bo zawsze ktoś może pchnąć dalej w ostatniej kolejce. O tyle byłem w komfortowej sytuacji, że mogłem zawsze odpowiedzieć. Konkurs bardzo fajny i na wysokim poziomie. Europa pcha teraz naprawdę daleko - ocenił.

Myślałem, że stać mnie będzie na 22 metry. Jestem najrówniej pchającym kulomiotem w Europie w tym sezonie. Przydałoby się ustabilizować na poziomie o pół metra dalej. Na to przyjdzie jeszcze czas - stwierdził również Haratyk.

Jak przyznał, jego najmocniejszą stroną jest technika, bo siłowo ma jeszcze sporo do poprawienia. Zaznaczył jednak, że trzeba to robić z głową, bo wzmacniając się fizycznie można stracić dynamikę i szybkość, a to przełożyłoby się na gorsze rezultaty.

Teraz jestem bardzo głodny i muszę szybko coś zjeść. Zawsze byłem i jestem nadal bardzo spokojnym człowiekiem. Nie przypominam sobie, żeby ktoś kiedyś wyprowadził mnie z równowagi. Gdyby dzisiaj to Konrad był pierwszy, a ja drugi, to też byłbym zadowolony. Jestem ugodowy. Najważniejsze, że Polacy zajęli dwa pierwsze miejsca. Nie wiem, w czym tkwi tajemnica naszej dominacji w konkurencjach rzutowych. Być może trenujemy ciężej niż inni - podsumował Michał Haratyk.

Konrad Bukowiecki: Dwa najcenniejsze medale jadą do Polski - tak samo jak w młocie. To piękny dzień

Konrad Bukowiecki powiedział dziennikarzom po konkursie, że... "jest fajnie".

Z Michałem do końca nie wiedzieliśmy, czy będziemy na medalowych pozycjach. Nasze wyniki miały jednak moc. Kątem oka spoglądałem, co robią David Storl i Tomas Stanek. Nie udało im się nas przepchnąć. Jest fajnie. Dwa najcenniejsze medale jadą do Polski - tak samo jak w młocie. To piękny dzień! - podkreślał.

Przyznał, że po poniedziałkowych eliminacjach był przybity i wściekły na siebie, a wszystko "zeszło" z niego, kiedy dostał wiadomość o wejściu do finału.

Widziałem wczoraj na rozgrzewce, że mogę pchać daleko. Dziś wyszło wszystko znakomicie. Uzyskałem najlepszy rezultat w tym sezonie, najlepszy na stadionie w życiu i bodaj trzeci w karierze w ogóle - mówił, ale stwierdził również, że jego najlepsza próba nie była dobra technicznie: Najdalsze pchnięcie nie było trafione. Ono po prostu nie było dobre.

Bukowiecki zdradził także, że po drugiej kolejce, gdy obaj Polacy byli już na czele, Haratyk zapytał go, czy taka kolejność może już zostać.

Odpowiedziałem: "Stary, jest ok, może tak zostać". Zobaczymy, co będzie na kolejnych imprezach. Obecnie Michał jest lepszy ode mnie. Nie ma co gadać. On jest bardzo równy. Ustabilizował się na świetnym poziomie. Ciężko było z nim dziś wygrać. (Ale) sześć centymetrów to nie jest mimo wszystko duża różnica - podkreślał.

Zaznaczył również, że poziom europejskiego pchnięcia kulą jest bardzo wysoki, o czym świadczy m.in. sześć wyników powyżej 21 metrów w finale.

Tym bardziej się cieszę, że w takim konkursie daliśmy obaj radę. (...) Dało się dziś odczuć, że kibice byli za nami, bo na trybunach było słychać poruszenie nie tylko przy próbach reprezentanta gospodarzy, ale i naszych. To było bardzo fajne - podsumował Konrad Bukowiecki.


(e)