Kara dla japońskiego kierowcy za kolizję z Robertem Kubicą. Podczas dzisiejszego wyścigu o Grand Prix Australii Formuły Jeden w Melbourne Kazuki Nakajima z teamu Williams-Toyota uderzył w bolid Polaka i Kubica musiał się wycofać z rywalizacji. Japończyk został ukarany przesunięciem o dziesięć miejsc do tyłu na starcie Grand Prix Malezji w przyszłą niedzielę. W Melbourne triumfował Lewis Hamilton.
To piąte zwycięstwo w karierze Hamiltona. Pokonał on Niemców: Nicka Heidfelda z BMW Sauber oraz Nico Rosberga z Williams Toyota. Grand Prix Australii ukończyło tylko siedmiu kierowców.
Robert Kubica po starcie przez jakiś czas utrzymał drugą pozycję i początkowo zwiększał nawet przewagę nad jadącym za nim Heikko Kovalainenem z teamu McLarena. Przez dłuższy czas niezagrożony prowadził Lewis Hamilton (McLaren). Polakowi nie udało się jednak długo utrzymać tempa z początkowej fazy wyścigu. Według kierowcy, wpływ na to miało zużycie się tylnych opon, które zaczęły się ślizgać.
Po tym jak na tor wjechał samochód bezpieczeństwa nasz rodak musiał znacznie wcześniej zjechać na drugi pit stop i znowu próbował wyprzedzać słabszych kierowców. Kubica przyznał, że w trakcie wyścigu jego team nagle postanowił zmienić wcześniej ustaloną taktykę. Zadecydowano o zatankowaniu bolidu do pełna i wymianie opon na miękkie. W tych warunkach to nie wróżyło nic dobrego - komentował. Według naszego kierowcy, kolejny problem stanowił silnik. Coś się stało, bo nie miałem mocy, nie mogłem wyprzedzić Bourdaisa, broniłem się przed Alonso. Kiedy naciskałem na gaz, silnik załapywał dopiero po paru sekundach. Przez to dużo traciłem na wolnych odcinkach toru - relacjonuje dla "Polsatu Sport" Kubica. Szanse Polaka ostatecznie pogrzebał Kazuki Nakajima, który próbując wyprzedzić Kubicę mocno uderzył w tył jego bolidu. Uszkodzenie zawieszenia lewego koła uniemożliwiło polskiemu kierowcy dalszą jazdę. Robert Kubica tak wspomina ten moment: Wyniki Grand Prix Australii:
