W Konferencji Zachodniej ligi NBA koszykarze Phoenix Suns zajmują dopiero 11. miejsce. Broniący barw "Słońc" Marcin Gortat uważa jednak, że mimo trudnej sytuacji awans do fazy play off, w której zagra osiem czołowych drużyn, wciąż jest możliwy. W ostatnim meczu klub Polaka pokonał Golden State Warriors 108:97.

Wczorajsze zwycięstwo było pierwszym po serii czterech porażek. "Słońca" legitymują się bilansem 34-33, a do zakończenia sezonu regularnego rozegrają już tylko 15 spotkań. Zajmujące ósme miejsce Memphis Grizzlies ma na koncie o trzy wygrane więcej. Wierzę, że zdołamy zniwelować tę stratę. Jeśli tylko ominą nas kontuzje, będziemy w stanie walczyć do samego końca. Znacznie poprawiliśmy grę w obronie- podkreślił Polak. Teraz Suns czekają dwa wyjazdowe mecze w Los Angeles.

Przed meczem z Golden State Warriors koszykarz z rąk ambasadora RP w USA Roberta Kupieckiego odebrał dyplom przyznany przez ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego za wkład w promocję Polski. O niezapomnianą noc dla Gortata postarał się także jego klub. Na trybunach zasiadło 300 ubranych na biało-czerwono kibiców, wywodzących się z amerykańskiej Polonii. Przygotowano dla nich pulę biletów w niższej cenie, a po spotkaniu zorganizowano spotkanie z Polakiem.

Ten gest znaczy dla mnie bardzo dużo. Po raz pierwszy czułem aż takie wsparcie kibiców. Gram daleko od swojego kraju, ale ludzie w klubie dbają, bym nie czuł się obco. Jestem im za to bardzo wdzięczny. Przyznaję jednak, że pojawiła się przez to dodatkowa presja. Chciałem dobrze wypaść, by nikt nie czuł się zawiedziony. Bałem się, że zaliczę jakąś głupia wpadkę - przyznał Gortat.