Robert Kubica (Williams) zajął 15. miejsce w wyścigu Formuły 1 o Grand Prix Wielkiej Brytanii, dziesiątej rundzie mistrzostw świata. Wygrał Brytyjczyk Lewis Hamilton (Mercedes GP).


Drugie miejsce zajął Fin Valtteri Bottas (Mercedes GP), a trzecie kierowca ekipy Ferrari Monakijczyk Charles Leclerc.

Kubica został sklasyfikowany na 15. pozycji, choć w wyścigu był 16. Krakowianin miał sporo szczęścia, gdyż dzięki karze 10 sekund, jaką otrzymał Niemiec Sebastian Vettel, awansował o jedną lokatę. Piętnasta na Silverstone to najlepszy wynik uzyskany przez Polaka w tegorocznym sezonie.

Początek rywalizacji nie zapowiadał w czołówce wielkich emocji, po starcie na prowadzeniu utrzymał się zwycięzca walki o pole position Bottas, drugi jechał Hamilton. Obrońca tytułu próbował wiele razy wyprzedzić partnera z teamu, ale dość długo to mu się nie udawało. Fin skutecznie bronił się przed atakami Hamiltona, który kilka razy skorzystał z systemu DRS.

Natomiast już na pierwszym okrążeniu z walki wyeliminowali się dwaj kierowcy amerykańskiej ekipy Haas Duńczyk Kevin Magnussen i Francuz Romain Grosjean. Doszło między nimi do kolizji, bolidy zostały uszkodzone. Obaj kierowcy zjechali do alei serwisowej, gdzie okazało się, że nie będą mogli kontynuować jazdy.

Decydujące znaczenie dla wyścigu miała sytuacja z 20. okrążenia, gdy Włoch Antonio Giovinazzi z Alfy Romeo wypadł z toru i znalazł się w pułapce żwirowej, tuż za dość ostrym, lewym zakrętem. Jego bolid się tam zakopał, kierowca nie mógł wyjechać. A że miejsce było niebezpieczne, mógł tam wylądować ktoś inny, na torze pojawił się safety car, a służby techniczne zabrały się za usuwanie Alfy.

Ten moment perfekcyjnie wykorzystał Hamilton, natychmiast zjechał do alei serwisowej i podczas "darmowego" pit-stopu wymienił opony. A ponieważ prowadzący w wyścigu Bottas uczynił to wcześniej i stracił na to więcej czasu, Brytyjczyk wyjechał na tor jako lider i prowadzenia nie oddał już do mety.

W drugiej części wyścigu obaj kierowcy Mercedesa uzyskali nad rywalami sporą przewagę i spokojnie jechali do mety. Za to za ich plecami toczyła się zacięta walka o najniższe miejsce na podium. Początkowo na trzeciej pozycji jechał Leclerc i skutecznie odpierał ataki Holendra Maxa Verstappena z Red Bulla. Ale podczas neutralizacji, gdy na torze był safety car Monakijczyk sporo stracił, spadł na szóstą lokatę, na trzecią pozycję wyszedł Vettel, a za nim jechał Verstappen.

Jak mogliśmy spaść na szóste miejsce - awanturował się przez radio Leclerc. Wyścig jest długi, ciągle mamy szansę, spokojnie - odpowiedzieli mu inżynierowie zespołu, którzy, jak się później okazało, mieli sporo racji.

Na 37. okrążeniu Verstappen perfekcyjnie wykonanym manewrem w końcu wyprzedził Vettela. Chwilę później goniący go czterokrotny mistrz świata popełnił błąd i wjechał w tył bolidu Holendra. Oba samochody wypadły z toru, ale szybciej pozbierał się Verstappen, jako pierwszy wrócił do walki.

Uszkodzenia Ferrari Vettela były poważniejsze, musiał zjechać do pit-stopu na wymianę przodu. W efekcie Niemiec spadł na ostatnie 17. miejsce w wyścigu, później zaczął obrabiać straty, wyprzedził Meksykanina Sergio Pereza (Racing Point, dawniej Force India) i Kubicę. 

Za "atak" na bolid Holendra sędziowie jeszcze w trakcie wyścigu nałożyli na Vettela karę 10 sekund. To sprawiło, że Niemiec, choć na mecie był 15., nie zdołał nadrobić nad Polakiem owych 10 s i ostatecznie został sklasyfikowany za kierowcą Williamsa na 16. pozycji.

W niedzielę Hamilton odniósł 80. zwycięstwo w karierze w wyścigu F1, a szóste na "domowym" torze Silverstone.

Rywalizację na Silverstone oglądało ponad 350 tysięcy kibiców. To najwyższa frekwencja na rundzie mistrzostw świata w tym sezonie.

Następną 11. rundą F1 będzie 28 lipca wyścig o Grand Prix Niemiec na torze Hockenheim.