Sepp Blatter będzie nadal rządził Międzynarodową Federacją Piłkarską. Jego jedynym kontrkandydatem był jordański książę Ali bin Al-Hussein, który ostatecznie się wycofał.

W pierwszej turze, gdy wymagane było poparcie 2/3 delegatów, żaden z dwóch kandydatów nie zdołał uzyskać odpowiedniej liczby głosów. Blatter otrzymał wówczas 133, natomiast Ali bin Al-Hussein - 73.

W drugiej turze wystarczyła bezwzględna większość, ale nie doszło do niej w wyniku wycofania się jordańskiego księcia.

Blatter rządził FIFĄ przez ostatnie 17 lat, a wcześniej był jej sekretarzem generalnym. Jego kontrkandydat pochodzi z jordańskiej rodziny królewskiej, ale w świecie futbolu nie zasłużył się jeszcze niczym szczególnym, mimo że od 6 lat jest wiceprezesem FIFA. Do wyborów szedł z hasłem odnowy. Po skandalu korupcyjnym część działaczy zapowiadała, że będzie do popierać, by odsunąć Blattera od władzy.

W środę siedmiu prominentnych działaczy FIFA organizacji zostało zatrzymanych w związku z podejrzeniem o korupcję. Sepp Blatter zadeklarował, że nie ponosi odpowiedzialności za błędy innych członków władz Federacji.

"Szpetna strona pięknej gry"

Afera korupcyjna w FIFA stała się w ostatnich dniach przedmiotem komentarzy nie tylko środowiska sportowego, ale również czołowych polityków. Brytyjski premier David Cameron stwierdził, że cała sytuacja jest "szpetną stroną pięknej gry, którą kochamy". Był też zwolennikiem odejścia Blattera.

Zdaniem kanclerz Niemiec głównym zadaniem jest obecnie zerwanie z korupcją i transparencja. Angela Merkel Tłumaczyła, że to "absolutnie konieczne" w tym "pięknym sporcie" i należy "zrobić porządek" z "brudną stroną" piłki nożnej. Jak podkreśliła, reformy FIFA są zadaniem pilnym i odpowiadają interesom "miliardom fanów na całym świecie".