Kierowca zespołu Formuły 1 Ferrari Hiszpan Fernando Alonso znalazł się na czele listy kandydatów do teamu Mercedes od 2016 roku. Pod warunkiem, że niemiecka ekipa nie przedłuży kontraktu z Brytyjczykiem Lewisem Hamiltonem.

Kontrakt z Hamiltonem miał być przedłużony już tydzień temu przed wyścigiem o Grand Prix Japonii. Rozmowy nie znalazły jednak swojego finału, dlatego szef Mercedesa Toto Wolff oświadczył, że będą kontynuowane w drugiej połowie listopada. Czyli już po zakończeniu sezonu.

Nie jest tajemnicą, że kontakty między kierowcami Mercedesa nie są dobre. Niemiec Nico Rosberg i Hamilton są skłóceni, nie rozmawiają ze sobą nawet wtedy, gdy obaj stają na podium.

Nawet ze sobą nie rozmawiają

Według nieoficjalnych informacji, menedżer Hamiltona postawił kierownictwu zespołu warunek: albo w teamie zostaje tylko on, a Rosberg przymusowo zmienia pracodawcę, albo Brytyjczyk po 2015 roku definitywnie odchodzi. Dyrektor sportowy Niki Lauda, uważany za zwolennika Hamiltona przyznał, że odejście Rosberga nie jest brane pod uwagę.

Alonso od początku sezonu narzeka na bolid Ferrari. Hiszpan twierdzi, że powodem jego słabszych niż się spodziewano rezultatów, jest tylko i wyłącznie sprzęt. Plotka głosi, że Hiszpan prowadzi poważne rozmowy z McLarenem, które jednak ostatnio znalazły się w impasie. Szef McLarena Ron Dennis chce podpisać z Alonso dwuletni kontrakt, kierowca zgadza się tylko na roczną umowę.

Jeżeli Alonso odejdzie z Ferrari (kontrakt obowiązuje do końca 2015 roku), jego miejsce najprawdopodobniej zajmie czterokrotny mistrz świata Niemiec Sebastian Vettel, który oficjalnie ogłosił, że po sezonie odchodzi z teamu Red Bull, w barwach którego odnosił największe sukcesy.