Kibice Dnipro Dniepropietrowsk i Sevilli wchodzą na trybuny Stadionu Narodowego w Warszawie, gdzie ich piłkarze zagrają w finale Ligi Europejskiej. Dach obiektu, w przeciwieństwie do poprzedniego dnia, jest otwarty.

Dzień wcześniej oba zespoły trenowały na zadaszonym obiekcie, ale w środowe popołudnie dach był otwarty. Jeśli pogoda się nie pogorszy, tak ma być chyba również w czasie meczu. Na prośbę m.in. Sevilli - powiedział steward pilnujący, aby nikt nieuprawniony nie pojawił się w pobliżu boiska.

Nawierzchnia prezentuje się bardzo dobrze, o co zadbała Europejska Unia Piłkarska. Działacze UEFA sprowadzili murawę specjalnie z Niemiec.

Wygramy 2:0 po golach Konoplianki i Selezniowa - powiedział Ołeh, otulony ukraińską flagą.

Nieopodal stała większa grupa kibiców z Ukrainy, nieco ostrożniej oceniająca szanse swoich ulubieńców. Będzie 2:1 dla nas. Zwycięską bramkę zdobędzie Rotan - powiedziała młoda fanka Dnipro, która przyjechała do Warszawy wraz z rodziną i grupą przyjaciół.

Im bliżej ronda Waszyngtona i okolic mostu Poniatowskiego, tym częściej można było spotkać fanów Sevilli, ubranych na czerwono. Oni także nie mieli wątpliwości w kwestii wyniku.

Wygramy 3:0 - powiedział Antonio, który przyleciał ze swoim kolegą z samej Sewilli.

Na trybunach pojawią się również kibice z innych krajów, w tym ponad osiem tysięcy z Polski. Trudno jednak nazywać ich "neutralnymi". Wielu ubrało się bowiem w barwy jednego lub drugiego klubu.

(j.)