Fatalnie rozpoczęli mistrzostwa Europy polscy koszykarze. W pierwszym meczu turnieju w Słowenii przegrali z Gruzją 67:84. Najwięcej punktów dla drużyny prowadzonej przez Dirka Bauermanna zdobył Maciej Gortat - dwanaście. Kolejny mecz w grupie C Polacy rozegrają jutro, a ich rywalem będą Czesi.

Przed słoweńskim Eurobasketem nasi koszykarze tryskali optymizmem, by nie rzec pewnością siebie. A na pewno byli pewni własnych umiejętności i zaangażowania drużyny. Powtarzali, że najlepiej wygrać dwa pierwsze spotkania - z Gruzją i Czechami - tak, by do spotkań z Chorwacją, Hiszpanią i Słowenią przystąpić z dwoma zwycięstwami na koncie.

Marzenia prysnęły już po dwóch kwartach inauguracyjnego spotkania. Okazało się, że Gruzini są w wybornej formie. Jej zwiastunem był już ostatni sparing przed turniejem. Gruzja przegrała z Litwą po zaciętym spotkaniu i dopiero po dogrywce. Dziś w Celje górowali nad Polakami właściwie w każdym elemencie gry. Kibice liczyli na to, że trzonem zespołu będą dwie wieże, czyli Marcin Gortat i Maciej Lampe. Obaj koszykarze zdobyli w sumie zaledwie 22 punkty.

Już w pierwszej kwarcie rywale odskoczyli na sześć punktów, drugą wygrali różnicą jedenastu. Kiedy w trzeciej Polakom nie udało się odrobić strat, wiadomo było, że jest po meczu. Nawet w ostatniej kwarcie, którą Polacy wygrali jednym punktem, błąd gonił błąd. Koszykarze nie rozumieli się na parkiecie, jakby nie mieli za sobą sześciu tygodni wspólnych treningów i sparingów. Grali jak nowicjusze.

Już jutro kolejny mecz Polaków, tym razem reprezentacja zmierzy się z Czechami. Gorzej niż dziś być chyba nie może.