Stawką dzisiejszego meczu Polski z Estonią w Tartu jest awans do przyszłorocznych finałów mistrzostw Europy koszykarzy. Biało-czerwonym zapewni go nie tylko wygrana, ale też porażka różnicą nie wyższą niż 12 punktów.

Polacy z bilansem 4-1 zajmują po pięciu kolejkach pierwsze miejsce w grupie D. Cieniem na ich występy w eliminacjach kładzie się porażka w Toruniu z Białorusią 57:76.

Musimy o tym spotkaniu zapomnieć i odbudować się. Mamy wszystko na wyciągnięcie ręki. Na pewno w sobotę damy z siebie wszystko - zapewnił kapitan drużyny Adam Waczyński.

Awans do ME 2017 zapewni w Tartu zwycięstwo, a nawet porażka, ale nie wyższa niż różnicą 12 punktów.

Każda wyższa przegrana biało-czerwonych, przy jednoczesnym zwycięstwie Białorusinów, będzie oznaczać dla Polaków utratę pierwszej lokaty. O kolejności zadecydują wówczas różnica koszy w meczach trzech zainteresowanych zespołów, bo Polska, Estonia i Białoruś będą miały tyle samo zwycięstw i porażek (bilans 4-2).

W przypadku przegranej 13 lub 14 punktami Polakom przypadnie drugie miejsce, zaś różnica 15 punktów i większa zepchnie podopiecznych trenera Mike'a Taylora na trzecie miejsce, co oznacza koniec marzeń o Eurobaskecie 2017. Do finałów awansują bowiem zwycięzcy siedmiu grup oraz cztery najlepsze drużyny z drugich miejsc.

Z kolei przegrana Białorusi z Portugalią (mecz także w sobotę o 19) sprawi, że o pierwszym miejscu decydować będzie bilans dwumeczu Polska - Estonia. W Lublinie biało-czerwoni wygrali 78:64. 

(mal)