Wisła Kraków przegrała 1:2 z Rakowem Częstochowa. Tym samym częstochowscy piłkarze sprawili prezent swojemu trenerowi Markowi Papszunowi, który obchodził 47. urodziny.

Raków Częstochowa od początku narzucił swoje warunki gry, a wiślacy cofnęli się do defensywy. W 14. minucie gospodarze byli bardzo bliscy objęcia prowadzenia. Najpierw Jan Kliment oddał dobry strzał, który Trelowski sparował na słupek, a dobitka Nikoli Kuveljica także odbiła się od słupka.

Dziesięć minut później było już 1:0. Kliment świetnie podał do Yawa Yeboaha. Skrzydłowy "Białej Gwiazdy" przebiegł z piłką pół boiska, wpadł w pole karne i strzałem w długi róg pokonał Trelowskiego.

Raków, który cały czas prowadził grę, miał też kilka okazji. W 17. minucie Maciej Sadlok w ostatniej chwili zablokował strzał Mateusza Musiolika. Z kolei w 21. minucie. Mikołaj Biegański wygrał pojedynek z Zarko Udovicicem, któremu znakomite podanie posłał Ivi Lopez.

W końcówce pierwszej połowy krakowianie rozpaczliwie bronili się w polu karnym, lecz gościom nie udało się wypracować dobrej sytuacji strzeleckiej.

Na początku drugiej połowie Raków skomplikował sobie sytuację. Ioannis Papanikolau kopnął bez piłki Michala Skvarkę i otrzymał za to czerwoną kartkę. Arbiter najpierw pokazał mu żółtą, ale po weryfikacji VAR wykluczył Greka z gry.

W 54. minucie Mateusz Młyński podał do Klimenta, Czech strzelał z około 13 metrów, ale znakomitą interwencją popisał się Trelowski.

Goście, mimo osłabienia liczebnego, nie zamierzali się poddać i w 61. minucie doprowadzili do wyrównania. Marcin Cebula miał dużo swobody przed polem karnym, oddał mocny strzał w górny róg i Biegański nie miał szans na skuteczną interwencję.

Wicemistrzowie Polski wcale nie zamierzali zadowolić się remisem. W 79. minucie Ivi Lopez dośrodkował z rzutu rożnego, a wprowadzonych chwilę wcześniej Vladislavs Gutkovskis uprzedził Macieja Sadloka i skierował piłkę do siatki. Wisła nie była już w stanie zagrozić bramce Rakowa i poniosła pierwszą w tym sezonie porażkę.

Co można powiedzieć po taki meczu? Szacunek dla drużyny i całej szatni, bo w dziesięciu wywozimy trzy punkty ze stadionu Wisły - mówił po meczu trener Rakowa Marek Papszun. To nie było szczęście, ale nasza konsekwencja i dobra gra sprawiła, że wygraliśmy. Tym bardziej nas to cieszy. To był nas siódmy wyjazdowy mecz w ciągu 23 dni. Wygraliśmy również dla naszych kibiców, którzy licznie przyjechali na to spotkanie. Szybko wracamy do Częstochowy, ale nie na długo, bo za chwilę czeka nas bardzo ważny mecz pucharowy. Musimy walczyć i znowu z tarczą wrócić do Częstochowy - podkreślił. 

Nasza gra miała dobre fazy i z nich stworzyliśmy sobie niezłe sytuacje. Mogliśmy podwyższyć na 2:0, ale nie udało się tego wykorzystać. Po straconej bramce zgubiliśmy koncentrację. Jest to trudne do zaakceptowania, bo mieliśmy okazje do tego, żeby wygrać - zauważył trener Wisły Adrian Gula. Zmiany były dokonane podobnie jak w ostatnim meczu. Tydzień temu dały nam wyrównanie, dzisiaj nie przyniosły efektu. Teraz widzimy, że nie były dobre, możliwe że Jakub Błaszczykowski dałby więcej niż zawodnicy, którzy weszli z ławki - analizował. 

Wisła Kraków - Raków Częstochowa 1:2 (1:0).

Bramki: 1:0 Yaw Yeboah (24), 1:1 Marcin Cebula (61), 1:2 Vladislavs Gutkovskis (79).

Żółta kartka - Raków Częstochowa: Sebastian Musiolik, Marcin Cebula, Vladislavs Gutkovskis.

Czerwona kartka - Raków Częstochowa: Ioannis Papanikolau (51-kopnięcie rywala bez piłki).

Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów: 15 317.

Wisła Kraków: Mikołaj Biegański - Konrad Gruszkowski (86. Patryk Plewka), Michal Frydrych, Maciej Sadlok, Matej Hanousek - Nikola Kuveljic (86. Hubert Sobol), Aschraf El Mahdioui - Yaw Yeboah (73. Piotr Starzyński), Michal Skvarka, Mateusz Młyński (66. Dor Hugi) - Jan Kliment (73. Felico Brown Forbes).

Raków Częstochowa: Kacper Trelowski - Fran Tudor, Andrzej Niewulis, Milan Rundic - Mateusz Wdowiak (58. Zoran Arsenic), Marko Poletanovic (74. Dominik Wydra), Giannis Papanikolaou, Zarko Udovicic (46. Patryk Kun) - Marcin Cebula (74. Daniel Szelągowski), Sebastian Musiolik (75. Vladislavs Gutkovskis), Ivi Lopez.