Piłkarze Legii Warszawa przegrali w Poznaniu z Lechem 0:1 w 32. kolejce ekstraklasy i stracili pozycję lidera. Na pierwsze miejsce wróciła mająca obecnie taki sam dorobek punktowy Lechia Gdańsk, która pokonała na wyjeździe Pogoń Szczecin 4:3.

W poprzednich latach ligowy klasyk w Poznaniu często oglądało po ok. 40 tysięcy widzów, ale tym razem na trybuny przyszło prawie cztery razy mniej. Lech zawodzi w obecnym sezonie, przed środowym meczem był dopiero ósmy, a w ostatnich siedmiu kolejkach meczach odnotował tylko jedną wygraną.

W innych nastrojach do rywalizacja przystępowała Legia - po czterech kolejnych zwycięstwach.

Ci z fanów "Kolejorza", którzy zdecydowali się przyjść na stadion, na pewno jednak nie żałowali. Ich drużyna wygrała dzięki bramce w 81. minucie wprowadzonego krótko wcześniej na boisko zaledwie 17-letniego Filipa Marchwińskiego. Utalentowany zawodnik odebrał piłkę rywalom, pobiegł wzdłuż linii pola karnego i popisał się precyzyjnym strzałem z ok. 17 metrów.

To drugie w tym roku ligowe zwycięstwo Lecha nad Legią w Poznaniu. 23 lutego, jeszcze pod wodzą Adama Nawałki, "Kolejorz" wygrał 2:0.

W tabeli poznaniacy awansowali na siódme miejsce (47 pkt), natomiast dla Legii (63) porażka - pierwsza od czasu, gdy drużynę przejął Aleksandar Vukovic - oznacza spadek na drugą pozycję.

Nie graliśmy jakiegoś wielkiego meczu, stać nas na więcej. Oprócz wyniku, najbardziej bolesne są kartki, które otrzymaliśmy. Przez to dwóch zawodników wypadło ze składu na kolejny mecz z Lechią - skomentował Vukovic.

Liderem znów jest Lechia - 63 pkt, która w emocjonującym meczu pokonała na wyjeździe Pogoń Szczecin 4:3, choć jeszcze do 83. minuty przegrywała 2:3.

Do przerwy nie było bramek, ale w drugiej części piłkarze obu zespołów popisali się niesamowitą skutecznością. Zdobyli łącznie siedem, a bohaterem okazał Artur Sobiech. 13-krotny reprezentant Polski strzelił trzy gole, w tym decydujące - na 3:3 (niektóre źródła przypisują to trafienie Patrykowi Lipskiemu) i 4:3 dla gości.

To pierwsza wygrana piłkarzy trenera Piotra Stokowca po dwóch kolejnych porażkach - 2:4 z Cracovią i 0:2 z Piastem Gliwice.

Szalony mecz. Zdobyliśmy bezcenne trzy punkty na trudnym terenie. Długo będą się jeszcze toczyć dyskusje, w jakich okolicznościach do tego zwycięstwa doszło, bo w tym meczu mogła wygrać Pogoń i mogliśmy my - przyznał Stokowiec.

Dwa spotkania grupy mistrzowskiej odbyły się już we wtorek. Świetną serię kontynuuje Piast, który tym razem pokonał u siebie KGHM Zagłębie Lubin 1:0 po golu Piotra Parzyszka. Zwycięstwo tym cenniejsze, że gospodarze od 22. minuty grali w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Hiszpana Jorge Felixa.

W ostatnich 11 spotkaniach drużyna Waldemara Fornalika aż dziewięciokrotnie sięgnęła po komplet punktów. W tabeli jest trzecia z dorobkiem 59 punktów, Zagłębie zajmuje szóstą lokatę - 47.

W ciekawie zapowiadającym się spotkaniu Cracovia uległa u siebie Jagiellonii Białystok 0:1 (gol z rzutu karnego Hiszpana Jesusa Imaza) i spadła na piąte miejsce, a jej niedzielny rywal awansował na czwarte.

Na czwartek zaplanowano wszystkie mecze grupy spadkowej - każdy będzie ważny dla układu w dolnej części tabeli. Arka Gdynia spotka się z Miedzią Legnica, Wisła Płock po trzech zwycięstwach z rzędu - z Koroną Kielce, Śląsk Wrocław - z Górnikiem Zabrze, a zamykające tabelę Zagłębie Sosnowiec podejmie Wisłę Kraków.

Po 30. kolejce drużyny utworzyły dwie ośmiozespołowe grupy (bez dzielenia punktów). W fazie finałowej zagrają łącznie po siedem meczów - po jednym z każdym z rywali.

Sezon zakończy się 18-19 maja.