Do niespodzianek doszło w sobotnich meczach 2. kolejki piłkarskiej ekstraklasy. Broniąca tytułu Legia zremisowała w Warszawie z Koroną Kielce 1:1, a czwarta w poprzednim sezonie Lechia uległa w Gdańsku Cracovii 0:1. Tego dnia w Trójmieście skorzystano z systemu wideo VAR.

Do niespodzianek doszło w sobotnich meczach 2. kolejki piłkarskiej ekstraklasy. Broniąca tytułu Legia zremisowała w Warszawie z Koroną Kielce 1:1, a czwarta w poprzednim sezonie Lechia uległa w Gdańsku Cracovii 0:1. Tego dnia w Trójmieście skorzystano z systemu wideo VAR.
Zawodnik Legii Warszawa Sebastian Szymański oraz Ken Kallaste z Korony Kielce /Bartłomiej Zborowski /PAP

Legioniści spisują się na razie bardzo dobrze w kwalifikacjach Ligi Mistrzów (3:0 i 6:0 w 2. rundzie eliminacji z fińskim IFK Mariehamn), ale na krajowym podwórku idzie im znacznie trudniej. Na inaugurację podopieczni Jacka Magiery przegrali na wyjeździe z beniaminkiem Górnikiem Zabrze 1:3, a teraz zremisowali z Koroną.

Kielczanie, choć osłabieni brakiem kontuzjowanych piłkarzy, stworzyli na Łazienkowskiej kilka znakomitych sytuacji. Legia również miała swoje okazje. Od 79. minuty gospodarze prowadzili po błędzie defensywy Korony i trafieniu Michała Kucharczyka, ale sześć minut później efektownym strzałem wyrównał Łukasz Kosakiewicz (w przeszłości gracz pierwszoligowej Chojniczanki), który przelobował Arkadiusza Malarza.

Jeszcze większą wpadkę zaliczyła Lechia. Gdańszczanie, którzy na inaugurację pokonali w Płocku Wisłę 2:0, tym razem ulegli na swoim stadionie Cracovii 0:1. Bramkę zdobył w 67. minucie sprowadzony latem z chorzowskiego Ruchu obrońca Michał Helik. To pierwszy gol stracony przez Lechię od 22 kwietnia, czyli w 30. kolejce (w fazie finałowej poprzedniego sezonu gdańszczanie nie stracili żadnej bramki).

W spotkaniu w Trójmieście po raz drugi w tym sezonie ekstraklasy sędziowie mieli do pomocy system wideo VAR, umożliwiający im konsultacje przy podejmowaniu decyzji w kluczowych sytuacjach. W poprzedniej kolejce Szymon Marciniak (mecz Korony z Zagłębiem Lubin) nie musiał z niego korzystać - najważniejsze dla meczu sytuacje były klarowne.

Tym razem VAR okazał się potrzebny. Marciniak nie uznał w Gdańsku dwóch trafień dla gości, korzystając właśnie z wideoweryfikacji i na tej podstawie odgwizdując spalonego.

Strzeliliśmy trzy gole, wygraliśmy 1:0, ale można i tak (...). Przed nami jeszcze sporo pracy, bo tym zwycięstwem nie można się zadowolić i mam nadzieję, że żaden zawodnik tego nie zrobi. Niedługo powinno nas być więcej, bo dojdzie pięciu kontuzjowanych piłkarzy, będziemy chcieli też kogoś jeszcze pozyskać i ten zespół krok po kroku będzie szedł do przodu - powiedział na pomeczowej konferencji trener Cracovii Michał Probierz.

W innym sobotnim spotkaniu Piast Gliwice przegrał u siebie z prowadzoną od niedawna przez Macieja Skorżę Pogonią Szczecin 1:2. Losy meczu rozstrzygnęły się w ostatnim kwadransie, a decydująca bramka padła w doliczonym czasie po strzale głową obrońcy gości Sebastiana Rudola.

Gliwiczanie zagrali już bez swojego wychowanka i czołowego w ostatnich sezonach piłkarza Radosława Murawskiego, który przeszedł do włoskiego drugoligowca US Palermo.

W piątkowych spotkaniach piłkarze nie imponowali skutecznością. Sandecja Nowy Sącz zremisowała w Niecieczy (tam gra w roli gospodarza) z Arką Gdynia 0:0. Dla historycznego beniaminka ekstraklasy to drugi z rzędu bezbramkowy remis, w poprzedniej kolejce zaliczył taki wynik w starciu z Lechem w Poznaniu.

Niewiele brakowało, żeby goli nie było także w Krakowie, gdzie Wisła grała z Bruk-Betem Termalicą. Dopiero w 89. minucie po dokładnym dośrodkowaniu z lewej strony Macieja Sadloka skutecznym strzałem głową popisał się Chorwat Petar Brlek.

Taki wynik oznacza, że Wisła z dorobkiem sześciu punktów zajmuje pierwsze miejsce w tabeli.

Prowadzący po inauguracyjnej kolejce beniaminek Górnik Zabrze zagra w niedzielę na wyjeździe z wicemistrzem kraju Jagiellonią Białystok.

Z kolei trzeci w poprzednim sezonie Lech również w niedzielę zmierzy się na wyjeździe z Wisłą Płock. "Kolejorz" to jedyna ekipa, której w poprzednim sezonie piłkarze z Płocka nie strzelili gola. Przegrali wówczas 0:2 i 0:3, ale łącznie aż trzy bramki w tych meczach zdobył Marcin Robak, którego już w Lechu nie ma. W środę przeszedł do Śląska Wrocław.

Kolejkę zakończy poniedziałkowe spotkanie dwóch drużyn z Dolnego Śląska - Zagłębie Lubin podejmie o godz. 18 rywali z Wrocławia. 

(j.)