Korona Kielce zremisowała z Górnikiem Łęczna 1:1 w meczach trzeciej kolejki Ekstraklasy w grupie spadkowej.

Korona Kielce zremisowała z Górnikiem Łęczna 1:1 w meczach trzeciej kolejki Ekstraklasy w grupie spadkowej.
Zawodnicy Korony Kielce Rafał Grzelak (C) i Kamil Sylwestrzak (P) oraz Grzegorz Piesio (L) z Górnika Łęczna /Piotr Polak /PAP

Stadion przy Ściegiennego w Kielcach świecił miejscami pustkami. Brak zorganizowanego dopingu "młyna" spowodowany był konfliktem między stowarzyszeniem kibiców "Zjednoczona Korona" a zarządem klubu. Ci jednak, którzy przyszli na stadion, oglądali ciekawe, zwłaszcza w drugiej połowie, widowisko, zakończone, chciałoby się powiedzieć, tradycyjnym już remisem. Było to bowiem trzynaste w tym sezonie spotkanie, które podopieczni Marcina Brosza zakończyli podziałem punktów.

Sobotni mecz dobrze rozpoczęli gospodarze, którzy od pierwszej minuty przeważali na boisku. W 22. minucie bliski zdobycia bramki był Czech Radek Dejmek, który próbował główką pokonać Sergiusza Prusaka, piłka jednak odbiła się od słupka i wpadła pod nogi Airama Cabrery, który nie zmarnował okazji do zdobycia 15 gola w sezonie.

Po kilkunastu minutach solidnej gry kielczanie osłabli, szczególnie w defensywie, popełniając serię błędów. Najgorszy w 40. minucie, kiedy obrońcy Korony odsłonili bramkę Treli, i niewiele brakowało, by Bartosz Śpiączka zdobył wyrównującego gola. Ostatecznie napastnik z Łęcznej trafił w słupek, dzięki czemu słaba gra żółto-czerwonych nie została ukarana.

Po zamianie stron zdecydowanie lepiej prezentowali się zawodnicy z Lubelszczyzny, którzy często wybierali się pod bramkę Treli. Gospodarze na chwilę przebudzili się około 50. minuty, kiedy m.in. szansę na zdobycie swojego pierwszego gola w polskiej ekstraklasie zmarnował Senegalczyk Elhadji Pape Diaw. Po zamieszaniu w polu karnym nie trafił jednak w pustą bramkę Górnika tylko dzięki przytomnej interwencji jednego z piłkarzy gości.

Kilka minut później rozpoczął się długi okres dominacji przyjezdnych. Górnik nie tylko dyktował warunki na boisku, ale także bardzo często doprowadzał do sytuacji, w których mógł strzelić wyrównującego gola. Konsekwentna postawa opłaciła się w 78. minucie, kiedy po faulu Diawa w polu karnym, sędzia wskazał na jedenasty metr dla Górnika. Bramkę, jak się okazało na miarę jednego punktu, pewnym strzałem zdobył Śpiączka.

W ostatnich dziesięciu minutach znów przyśpieszyli gospodarze, chcący za wszelką cenę zatrzymać trzy punkty u siebie. Zadanie to było bardzo blisko realizacji w 87. minucie, kiedy sędzia po raz drugi podyktował karnego, tym razem jednak dla żółto-czerwonych, za faul bramkarza. Tej szansy nie wykorzystał jednak Airam Cabrera, którego intencje dobrze wyczuł Prusak. 

Korona Kielce - Górnik Łęczna 1:1 (1:0)

Bramki: 1:0 Airam Cabrera (22), 1:1 Bartosz Śpiączka (78-karny).

Żółta kartka - Korona Kielce: Elhadji Pape Diaw. Górnik Łęczna: Paweł Sasin, Jan Bednarek.

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów 4 503.

Korona Kielce: Dariusz Trela - Bartosz Rymaniak, Elhadji Pape Diaw, Radek Dejmek, Kamil Sylwestrzak - Serhij Pyłypczuk (67. Vladislavs Gabovs), Vlastimir Jovanovic, Rafał Grzelak (80. Michał Przybyła), Aleksandrs Fertovs, Bartłomiej Pawłowski (72. Marcin Cebula) - Airam Cabrera.

Górnik Łęczna: Sergiusz Prusak - Paweł Sasin (85. Lukas Bielak), Jan Bednarek, Tomislav Bozic, Veljko Nikitovic (65. Maciej Szmatiuk), Leandro - Grzegorz Bonin, Radosław Pruchnik, Grzegorz Piesio (67. Tomasz Nowak) - Przemysław Pitry, Bartosz Śpiączka.