Siedem bramek padło w dwóch pierwszych sobotnich meczach w piłkarskiej T-Mobile Ekstraklasie. W Łodzi kibice obejrzeli dziwnego gola samobójczego i porażkę Widzewa z Górnikiem 0:3. W lepszych nastrojach stadion w Gdańsku opuszczali fani Lechii, bo gospodarze pokonali Cracovię 3:1.

Widzew po dwóch zwycięstwach z rzędu liczył na punkty w meczu z Górnikiem, ale zespół Adama Nawałki sprowadził łodzian na ziemię. Wygrał 3:0. Widzewiacy właściwie nie potrafili nawiązać wyrównanej walki w pojedynku z zabrzanami.

Wynik meczu otworzył w 18. minucie Prejuce Nakoulma. Po zamieszaniu na lewym skrzydle piłkę przejął piłkarz z Burkina Faso i chwilę później, po wymianie podań z Pawłem Olkowiczem, silnym strzałem z ostrego kąta wpisał się na listę strzelców. Przed przerwą piłkarze Górnika mogli zdobyć jeszcze kilka goli, jednak brakowało im zdecydowania pod bramką.

Skoro nie szło zabrzanom, to pomogli im gospodarze, bo jeszcze przed przerwą kuriozalnego samobója zdobył Thomas Phibel. Francuz zagrał piłkę do bramkarza zza pola karnego w zupełnie niegroźnej sytuacji. Maciej Mielcarz nie spodziewał się jednak takiego zagrania, wyszedł z bramki i nie zdążył dobiec do piłki. Po przerwie świetną okazję zmarnował Eduards Visniakovs, a Górnik strzelił trzeciego gola. Wynik meczu ustalił Mateusz Zachara, zdobywając pierwszą bramkę w tym sezonie.

Buzała i Matsui dali Lechii trzy punkty

Już w 8. minucie worek w bramkami otworzył się w Gdańsku. Bramkę dla Lechii w meczu z Cracovią zdobył Marcin Pietrowski. Po dośrodkowaniu piłka dość przypadkowo znalazła się pod jego nogami, ale zdołał umieścić ją między interweniującym bramkarzem a słupkiem bramki. Do przerwy mieliśmy jednak remis, bo wyrównał Edgar Bernhardt. Druga połowa to jednak dominacja gospodarzy. Kibice ledwo co zdążyli ponownie rozsiąść się na trybunach a już było 2:1 dla Lechii tym razem trafił Piotr Wiśniewski.

Ozdobą meczu był jednak trzeci gol dla drużyny Michała Probierza. Na dwójkową akcję zdecydowali się Paweł Buzała i Daisuke Matsui. Ostatecznie asystę zapisał na swoim koncie Japończyk, a bramkę zdobył Polak.

(MRod)