​W meczu szóstej kolejki ekstraklasy piłkarze Cracovii pokonali 3:1 Arkę Gdynia. Spotkanie stało na przeciętnym poziomie, a goście potwierdzili, że są na początku sezonu w słabej formie.

Przed rozpoczęciem gry prezes Cracovii Janusz Filipiak uroczyście pożegnał dwóch zawodników - Damiana Dąbrowskiego, który po siedmiu latach spędzonych w "Pasach" został sprzedany do Pogoni Szczecin oraz Marcina Budzińskiego, który 5 sierpnia przeszedł do Arki. Obydwaj otrzymali pamiątkowe koszulki, kibice skandowali ich nazwiska, a prezes Filipiak powiedział do Budzińskiego, że był jego ulubionym piłkarzem.

O ile Dąbrowski oglądał sobotnie spotkanie z trybuny, to Budziński wyszedł w pierwszym składzie gdyńskiego zespołu, ale nie pokazał się z dobrej strony i już w przerwie został zmieniony.

Mecz w pierwszej połowie nie był ciekawym widowiskiem. Goście mieli ogromne problemy z konstruowaniem akcji ofensywnych. Jedyny groźny strzał oddali w 13. minucie, gdy Michał Nalepa posłał piłkę pod poprzeczkę z rzutu wolnego. Michal Peskovic nie dał się jednak zaskoczyć.

Cracovia też nie radziła sobie zbyt dobrze, ale miała przebłyski dobrej gry. W 30. minucie Pelle van Amersfoort podał z prawego skrzydła w pole karne do Rafaela Lopesa. Portugalczyk dobrze przyjął piłkę i pewnym strzałem pokonał Pavelsa Steinborsa.

W doliczonym czasie gry pierwszej połowy w zamieszaniu w polu karnym Adam Deja nadepnął na nogę Davida Jablonsky’ego i arbiter podyktował "jedenastkę".  Jej pewnym egzekutorem był Sergiu Hanca. Rumun ma na swoim koncie już cztery trafienia w ekstraklasie.

Po przerwie znowu niewiele ciekawego działo się na boisku. Arka nie była w stanie narzucić swoich warunków. Dopiero w 66. minucie goście byli bliscy zdobycia kontaktowej bramki, lecz Fabian Serrarens z kilku metrów posłał piłkę obok słupka.

Cracovia skoncentrowała się na obronie dwubramkowego prowadzenia i nie podejmowała zbyt wielu prób, aby zdobyć kolejne bramki. Najlepszą ku temu okazję miał w 79. minucie Rafael Lopes, który  w sytuacji sam na sam z bramkarzem oddał zbyt lekki strzał.

Dopiero w samej końcówce było trochę atrakcji. Cornel Rapa precyzyjnie dośrodkował z prawego skrzydła, a van Amersfoort strzałem głową zdobył swojego pierwszego gola w ekstraklasie. W odpowiedzi Dawit Szirtładze nie dał szans Peskovicovi w sytuacji sam na sam.