Remisem 1:1 zakończyło się drugie sobotnie spotkanie 10. kolejki T-Mobile Ekstraklasy pomiędzy drużynami Polonii Warszawa i Górnika Zabrze. Bramkę dla "Czarnych Koszul" strzelił z rzutu karnego Edgar Cani, natomiast w doliczonym czasie gry wyrównał Prejuce Nakoulma.

Pierwsza połowa spotkania na Konwiktorskiej należała do Polonii. Gospodarze grali pewniej i przeważali na boisku. Sytuacji bramkowych było jednak jak na lekarstwo. Dwa strzały Edgara Caniego i Dorge Cotry pewnie obronił Łukasz Skorupski. W 32. minucie sędzia podyktował dla Polonii rzut karny po faulu Adama Dancha na Łukaszu Trałce. "Jedenastkę" na bramkę zamienił Edgar Cani, choć strzelał na raty - pierwszy strzał obronił bramkarz Górnika, ale przy dobitce nie miał szans.

W drugiej połowie Polonia grała coraz słabiej, czym denerwowała własnych kibiców. Tymczasem goście stwarzali coraz groźniejsze sytuacje pod bramką Michała Gliwy. Aktywnie grał zwłaszcza wprowadzony jeszcze w pierwszej połowie Prejuce Nakoulma. To właśnie on, już w doliczonym czasie gry, zdobył wyrównującą bramkę. Jego akcja wzbudziła sporo kontrowersji, bo przy przyjęciu piłki, zawodnik pomógł sobie ręką. Gracze Polonii otoczyli sędziego i próbowali wymóc zmianę decyzji, ale arbiter wyniku nie zmienił. Jesteśmy w zupełnie odmiennych nastrojach od zawodników Górnika. Straciliśmy dwa bardzo ważne punkty i jest to dla nas przykre - ubolewał po spotkaniu trener Polonii Warszawa, Jacek Zieliński Pierwsza połowa rozgrywała się pod nasze dyktando. Graliśmy w niej zdecydowanie lepiej. Natomiast w drugiej odsłonie długie fragmenty należały do gości, którzy przejęli inicjatywę. Najbardziej przykre są kontrowersyjne okoliczności, w których straciliśmy bramkę. Niestety, ten gol rzucił cień na całe spotkanie. Jeżeli stadion widzi, że zawodnik przyjmuje piłkę ręką, a żaden sędzia nie jest w stanie podjąć innej decyzji, to jest to bardzo przykre - irytował się trener "Czarnych Koszul".