"Jeśli maratonka musiała zapłacić kilkaset tysięcy euro za możliwość wygrywania w prestiżowych biegach i nie bała się konsekwencji to mówimy już o mafijnym układzie wzajemnych powiązań finansowo-dopingowych" - mówi w RMF FM dr Dariusz Błachnio z polskiej Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie. To komentarz do opublikowanego wczoraj raportu Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) w której znalazły się informacje o dopingu wśród rosyjskich lekkoatletów.

"Jeśli maratonka musiała zapłacić kilkaset tysięcy euro za możliwość wygrywania w prestiżowych biegach i nie bała się konsekwencji to mówimy już o mafijnym układzie wzajemnych powiązań finansowo-dopingowych" - mówi w RMF FM dr Dariusz Błachnio z polskiej Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie. To komentarz do opublikowanego wczoraj raportu Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) w której znalazły się informacje o dopingu wśród rosyjskich lekkoatletów.
Dr Dariusza Błachnio z Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie /Bartłomiej Zborowski /PAP

Maciej Jermakow: Czy raport rzeczywiście jest to duża afera? Coś na co trzeba zwrócić uwagę?

Dariusz Błachnio: Na pewno tak. Być może jest to nawet "grubsza" afera niż ta w FIFA - często porównuje się te dwie sprawy bo w grę wchodzą ogromne pieniądze.  Mamy poważne dochodzenie i jest to pierwsza sytuacja w której federacja o globalnym zasięgu jak IAAF staje w tak niekorzystnym świetle.

Korupcja i tuszowanie pozytywnych wyników testów to są chyba mocno powiązane sprawy...

To są rzeczy, które wzajemnie się uzupełniają. Doping wyrafinowany, który jest trudny do wykrycia, jest realizowany dzięki ogromnym pieniądzom, nie każdy może sobie na to pozwolić. Moim zdaniem całym złem tego wszystkiego są gigantyczne pieniądze związane z wyczynowym sportem. Nie widzę bariery, która byłaby w stanie zatrzymać proceder dopingowy czy korupcyjny. To kręciło się wcześniej, kręci w tej chwili, no a my, agencje musimy robić swoje i możemy tylko przeprosić za "złe" działania.

Rosjanie twierdzą, że żadnego proceduralnego dopingu nie było. Czy Pana zdaniem raport WADA jest na tyle wiarygodny, że możemy mówić o pewności co do tych oskarżeń?

Nie chcę się odnosić do elementów prawnych. Natomiast myślę, że WADA, która współpracowała z IAAF'em jest na sto procent pewna, że te grube niedociągnięcia były. Sprawa poszła zbyt daleko. Same fakty mówiące o kilkunastu czy kilkudziesięciu osobach, które przyjmowały doping mówią same za siebie, tutaj nie ma o czym dyskutować. Jeśli maratonka musiała zapłacić kilkaset tysięcy euro za możliwość wygrywania w prestiżowych biegach i nie bała się konsekwencji to mówimy już o mafijnym układzie wzajemnych powiązań finansowo-dopingowych.

Czy to jest realne, że Rosjan rzeczywiście może zabraknąć na lekkoatletycznych arenach?

Trudno powiedzieć, to byłby precedens. To przecież kraj, który wygrywał w przeszłości i obecnie klasyfikacje medalowe różnych imprez. Musimy też zdać sobie sprawę z potęgi politycznej Rosji. To na pewno nie będzie łatwe, natomiast świetnie, że WADA tak wyraźnie pogroziła Rosji. Dla mnie to duże zaskoczenie, z tym się wcześniej nie spotykaliśmy. Oczywiście w ramach naszej pracy wiemy nieco więcej niż przeciętni kibice, tego rodzaju podejrzenia, tak jak to było w przypadku Armstronga - pojawiają się. Ale dobrze, że tak się dzieje. Czas żebyśmy wreszcie ujawnili prawdę o tym, że doping w sporcie wyczynowym istnieje.

Bez zdecydowanej reakcji nie zatrzymamy całej dopingowej machiny?

 Być może tak, będą się jeszcze toczyły duże dyskusje, będą jakieś prawne działania, blokowania  decyzji. Dobrze się stało, że te rzeczy zostały ujawnione, myślę, że płaszczyk świetności pewnych elementów sportu wyczynowego zaczyna być odsłaniany. Środowiska sportowe doskonale wiedzą i orientują się, nawet nasi zawodnicy mówią między słowami, że ten doping istnieje i to znajduje teraz potwierdzenie.