Siedem wojewódzkich związków domaga się zwołania Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia Delegatów PZPS. Dziś z kolei Prezydium Polskiego Związku Piłki Siatkowej ma ocenić sytuację po aresztowaniu prezesa i wiceprezesa Związku.

Autorzy listu otwartego podkreślili, że trudno sobie wyobrazić bardziej "nadzwyczajną" sytuację. Aresztowanie prezesa i wiceprezesa PZPS jest wydarzeniem bez precedensu w historii nie tylko polskiej siatkówki, ale i całego polskiego sportu. Zdaniem sygnatariuszy listu zarząd PZPS w obecnym składzie stracił swoją legitymację do działania.

Prezes pomorskiego związku Waldemar Bartelik przypomniał, że w 2012 roku komisja rewizyjna wnioskowała o nie udzielenie absolutorium prezesowi P., wskazując w sprawozdaniu, że dopuścił się on wielu karygodnych uchybień i nieprawidłowości w kierowaniu PZPS.

Pomimo tej negatywnej opinii aż 48 delegatów postanowiło poprzeć jego kandydaturę, dzięki czemu został ponownie wybrany na to najwyższe stanowisko. Uważam, że opowiadając się wówczas za Mirosławem P. te osoby straciły legitymację w kolejnych wyborach i nie mają moralnego prawa do decydowania o losach władz PZPS - zaznaczył Bartelik.

Jak podkreślił, trzeba ratować wizerunek polskiej siatkówki i w tym celu należy ją oczyścić ze wszystkich negatywnych elementów.

Trzeba podjąć radykalne działania i wyciąć do spodu to, co jest złe. Powinno się odwołać cały zarząd, a jednocześnie dokonać wyboru nowych delegatów - oświadczył.

Prezes łódzkiego związku Bogusław Adamski także uważa, że środowisko nie może chować głowy w piasek, tylko jak najszybciej odważnie zmierzyć się z problemami.

Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Delegatów zwoływane jest przez zarząd PZPS z własnej inicjatywy, na wniosek co najmniej połowy liczby członków zwyczajnych związku albo na wniosek komisji rewizyjnej. Zgodnie ze statutem PZPS zawiadomienie o terminie, miejscu i porządku obrad Walnego Zgromadzenia musi być wysłane do delegatów co najmniej 30 dni przez planowanym terminem.

Prezes Mirosław P. i wiceprezes Artur P. mieli przyjąć łapówki o łącznej sumie prawie miliona złotych od szefa jednej z prywatnych firm ochroniarskich - Cezarego P. - w zamian za to, że została ona wybrana do ochrony i zabezpieczenia wrześniowych mistrzostw świata. W sobotę sąd zdecydował o zastosowaniu wobec Mirosława P. i Artura P. trzymiesięcznego aresztu tymczasowego. Za wspomniane czyny grozi im kara do 12 lat pozbawienia wolności.

(abs)