Mamy trzech nowych zawodników, ale to nie koniec. Czy ktoś sobie wyobraża, że trener przychodzący do Legii nie ma wpływu na transfery? Wszystkie były z nim konsultowane - powiedział Marek Jóźwiak, pełniący w warszawskim klubie funkcję dyrektora do spraw rozwoju sportowego.

W piątek Legia podpisała trzyletnie kontrakty z trzema zawodnikami: brazylijskim napastnikiem Bruno Mezengą, chorwackim pomocnikiem Ivicą Vrdoljakiem i serbskim obrońcą Srdją Kneżeviciem. Pozyskanie którego z nich przyniesie Legii najwięcej korzyści?

Każdy grał w innej lidze, każdy na innej pozycji. Być może Vrdoljak z Kneżeviciem mają do siebie bliżej, bo ten pierwszy może grać na środku obrony, nie tylko w pomocy, a drugi jest obrońcą. Wszyscy kochają jednak napastników. Chciałbym, żeby Bruno Mezenga poszedł w ślady Stanko Svitlicy, został królem strzelców i żebyśmy zdobyli mistrzostwo Polski. Szukamy jeszcze dobrego bramkarza, ale w tej kwestii najwięcej do powiedzenia ma trener Dowhań. W tej chwili mamy trzech bramkarzy. Jeżeli nie pozyskamy bardzo dobrego, lepszego od tych jakich mamy, to zostaną ci, którzy są - mówił dyrektor do spraw rozwoju sportowego stołecznego klubu, bardzo zadowolony z rozwoju wydarzeń. Niedawno awansował ze stanowiska skauta do rangi dyrektora, a jego klub dokonał już tak licznych i spektakularnych transferów jak jeszcze nigdy w historii.

Jeszcze dzisiaj trwały ostatnie ustalenia. Dopóki nie dopnę szczegółów, nie podpiszę kontraktu z zawodnikiem to nigdy nie powiem, że sprawa jest załatwiona. Na najbliższy obóz przygotowawczy przyjedzie na pewno zawodnik z Wybrzeża Kości Słoniowej, Togo, względnie Senegalu. Jeszcze nie wiemy. Na pewno natomiast pojawi się zawodnik z Afryki - mówił Jóźwiak ustawiony na płycie boiska, gdzie trwała sesja wywiadów prowadzonych z nowymi piłkarzami.

Warszawska Polonia też w letnim okresie transferowym ostro działa na rynku transferowym, ale w nieco innym stylu. Sąsiedzi postawili przede wszystkim na piłkarzy z naszej ligi. Legia preferuje obcokrajowców. Cztery lata temu, tuż po zdobyciu ostatniego jak dotąd mistrzostwa też tak zrobiono, a efekt był opłakany.

Wtedy na przykład w drużynie było pięciu Brazylijczyków, a to za dużo. Obecnie są Brazylijczyk, Serb, Chorwat, przedstawiciele innych narodowości. Towarzystwo międzynarodowe. Co do problemów komunikacyjnych to ich być nie powinno. Chorwat z Serbem już się dogadują. Mezenga kupił sobie słowniki, jak przyleci ponownie to już parę polskich słów będzie znał. Nie widzę problemu - zakończył nowy dyrektor stołecznego klubu, który posadę (o nieco zmienionych obowiązkach i nazwie) przejął po zwolnionym w kwietniu Mirosławie Trzeciaku.