Koszykarze Washington Wizards we wczorajszym meczu ligi NBA przegrali u siebie po dogrywce z Cleveland Cavaliers 96:103. Marcin Gortat zdobył dla pokonanych 12 punktów i miał 11 zbiórek. Polak piąty raz w tym sezonie uzyskał double-double.

Dla jego drużyny była to siódma, a czwarta z rzędu, porażka w lidze. Już trzeci raz w obecnych rozgrywkach mecz z udziałem "Czarodziejów" kończył się dogrywką (wcześniej pokonali 112:108 Brooklyn Nets u siebie i ulegli 105:106 Oklahoma City Thunder na wyjeździe).

Jedyny Polak w NBA grał w sobotę 38 minut. Trafił sześć z 13 rzutów z gry i jeden z dwóch wolnych, zebrał dziewięć piłek w obronie i dwie w ataku. Miał także asystę, dwa przechwyty,  dwie straty, popełnił jeden faul. Dwukrotnie został zablokowany przez Earla Clarka.

Najwięcej punktów dla gospodarzy, którzy wystąpili bez kontuzjowanego Trevora Arizy, zdobyli Bradley Beal - 28, Brazylijczyk Nene - 24 i Martell Webster - 14.

Bohaterem meczu był jednak Kyrie Irving. Lider Cavaliers, grający w specjalnej masce osłaniającej kontuzjowany nos, zdobył aż 41 punktów (wyrównany rekord kariery), z czego dziewięć w dogrywce. 15 dorzucił Tristan Thompson, a 13 Jarrett Jack.

Gortat rozpoczął mecz dwiema zbiórkami po nieudanych akcjach rywali. Skutecznie utrudniał też podkoszowe manewry Andre Bynumowi. Jeden z najbardziej utalentowanych środkowych NBA, nękany ostatnio kontuzjami, dopiero drugi raz wyszedł w pierwszej piątce zespołu (6 pkt i 3 zb. w 21 minut).

Polski jedynak w NBA tym razem spudłował wszystkie rzuty z dalszej odległości od kosza, co pogorszyło mu statystyki skuteczności. Trafiał za to - momentami bardzo efektownie - po dwójkowych akcjach z czołowym podającym ligi Johnem Wallem, który miał w tym meczu 12 asyst.

Przez pierwszych kilkadziesiąt sekund dogrywki Gortat mógł czuć się bohaterem. Najpierw wywalczył piłkę dla zespołu, wygrywając wznowienie z Thompsonem. Po chwili dobił niecelny rzut Walla z dystansu i Wizards prowadzili 92:90. Na tym jednak skończyła się dobra gra jego i drużyny.

Siedem kolejnych punktów Irvinga pozwoliło Cavaliers wyjść na prowadzenie, którego już nie oddali. Na 1.48 min. przed końcem dogrywki przy stanie 99:94 dla rywali Gortat miał szansę na zmniejszenie strat. Rzucał z czystej pozycji z półdystansu, ale spudłował. Rywale w kolejnej akcji jeszcze powiększyli przewagę, a jego partnerzy trafili dopiero w ostatnich sekundach spotkania.

Po dziewięciu ligowych występach Wizards mają dwie wygrane, siedem porażek i są - obok Milwaukee Bucks - najgorszym zespołem Konferencji Wschodniej. We wtorek, także u siebie, spotkają się z Minnesota Timberwolves (6-4), a w środę w Cleveland będą mieli okazję do rewanżu w kolejnym meczu z Cavaliers (4-7), z którymi przegrali w lidze już cztery spotkania z rzędu.