Cracovia z piłkarskim Superpucharem Polski! Ekipa spod Wawelu pokonała Legię Warszawa po rzutach karnych: po 90 minutach gry na tablicy wyników przy Łazienkowskiej widniał bezbramkowy remis, a w serii "jedenastek" skuteczniejsi (5-4) okazali się krakowianie. Tym samym piąty rok z rzędu w pojedynku o Superpuchar mistrzowie kraju muszą uznać wyższość zdobywców Pucharu Polski.
W poprzednim sezonie Legia wywalczyła - po rocznej przerwie - tytuł mistrzowski, zaś Cracovia sięgnęła - po raz pierwszy w 114-letniej historii klubu - po Puchar Polski.
Na pojedynek tych drużyn o Superpuchar kibice musieli czekać długo: pierwotnie spotkanie miało być rozegrane 9 sierpnia, ale w przeddzień zostało przez PZPN odwołane - powodem było podejrzenie zakażenia koronawirusem w sztabie Legii.
Mimo napiętego kalendarza udało się znaleźć nowy termin: 9 października, między meczami reprezentacji. Z powodu tych ostatnich oba kluby nie zagrały jednak w najmocniejszych składach: do ekipy Jerzego Brzęczka powołany został m.in. Michał Karbownik z Legii, a do kadry U-21 oddelegowani zostali Karol Niemczycki z Cracovii oraz Bartosz Slisz i Maciej Rosołek z Legii.
Co więcej, Legia musiała radzić sobie bez trenera Czesława Michniewicza, który prowadzi również reprezentację Polski do lat 21. Jego obowiązki przejęli więc wyjątkowo Marek Saganowski i Przemysław Małecki.
Szkoleniowiec Cracovii Michał Probierz nie mógł z kolei skorzystać z usług czołowego zawodnika "Pasów" Sergiu Hancy, który powołany został do reprezentacji Rumunii.
Spotkanie przy Łazienkowskiej rozpoczęło się z kilkuminutowym opóźnieniem. Rozgoryczeni niedawnym odpadnięciem z kwalifikacji Ligi Europy kibice Legii urządzili pokaz pirotechniki, połączony z krytyką pod adresem m.in. prezesa klubu Dariusza Mioduskiego.
Stołeczni fani nie mieli powodów do radości również w pierwszej połowie pojedynku z Cracovią: ich zespół sprawiał gorsze wrażenie, nie oddał w tej części gry celnego strzału.
Ciekawiej zrobiło się po przerwie, legioniści ruszyli do ataków.
W 54. minucie Tomas Pekhart trafił nawet do siatki - był jednak na spalonym.
W 90. minucie z kolei efektownym rajdem popisał się Luquinhas: został sfaulowany tuż przed polem karnym. Strzał z rzutu wolnego Mateusza Cholewiaka trafił jednak w mur piłkarzy Cracovii.
Po 90 minutach gry na tablicy wyników wciąż widniał bezbramkowy remis: zgodnie z regulaminem nie było dogrywki i od razu przystąpiono do rzutów karnych.
W serii "jedenastek" większość zawodników strzelała bezbłędnie: jedynym pechowcem okazał się pomocnik Legii Paweł Wszołek, którego płaskie uderzenie obronił Lukas Hrosso.