Chwile grozy przeżyli trenerzy reprezentacji Polski na treningu przed środowym meczem z Norwegią. Po jednym dośrodkowań, po starciu z obrońcą na murawę upadł bramkarz Wojciech Szczęsny. Z grymasem bólu, trzymając się za obojczyk opuścił murawę i oddał się w ręce lekarzy. Po krótkim badaniu okazało się, że nic poważnego się nie stało i Szczęsny zagra jutro od pierwszych minut. - Trochę boli, ale przestanie - powiedział bramkarz Arsenalu schodząc z treningu.

Ostatnie zajęcia przed meczem z Norwegią poświęcone były głównie treningowi strzeleckiemu. Najpierw pod okiem trenera Tomasza Frankowskiego zawodnicy przeprowadzali akcje skrzydłami, a następnie walczyli w powietrzu po dośrodkowaniach z rzutów rożnych.

Na koniec zajęć selekcjoner zarządził serię rzutów wolnych z udziałem obu bramkarzy. Najpierw Grzegorz Sandomierski założył się o 20 pompek, że puści tylko cztery strzały i zakład przegrał, bo w jego bramce wylądowało aż sześć piłek. Następnie o tyle samo goli z zawodnikami założył się Wojciech Szczęsny i to on był górą, zmuszając piłkarzy z pola do zrobienia 20 pompek.

Ostatnim elementem treningu były rzuty karne, w których najlepiej prezentował się Roger Guerreiro. - Będziesz na jutro wyznaczony do karnego - zapowiedział z uśmiechem Smuda. Czy rzeczywiście Roger zagra jutro w pierwszym składzie? To chyba jedyna niewiadoma dotycząca wyjściowej jedenastki. Selekcjoner musi wybrać między zawodnikiem AEK-u Ateny, a Ireneuszem Jeleniem. - Jeszcze muszę przyjrzeć się zawodnikom, przemyśleć różne warianty i dopiero wtedy zdecyduję o składzie - powiedział Smuda.