"Sytuacja w jakiej się znaleźliśmy jest nie do pozazdroszczenia, ale nie jest też krytyczna. Nadal mamy szansę na awans do mundialu i to całkiem sporą” – stwierdził, odnosząc się do przegranego 1:3 meczu z Ukrainą bramkarz reprezentacji Polski Artur Boruc. „Nie ma sensu dalej się biczować, bo wiemy, że zawaliliśmy. Wolimy skupić się na wtorkowym meczu z San Marino” – podkreślił.

Doświadczony golkiper, który po dłuższej przerwie wrócił do kadry powiedział, że rozumie rozczarowanie kibiców po piątkowym spotkaniu. Jednocześnie  zaznaczył, że opinie o słabości drużyny są bezpodstawne. Według mnie jesteśmy dobrym zespołem, ale to jest piłka i na boisku dzieją się różne rzeczy - tłumaczył. Potyczka z Ukrainą nie była dla nas przyjemna, ale to już za nami. ‘Mleko już się rozlało’ i staramy się już nie roztrząsać tego, co się stało - dodał.

Podkreślił, że liczy na to, iż fani futbolu nadal będą wspierać kadrę. Mimo wszystko mam nadzieję, że się od nas nie odwrócą i będą z nami na dobre i na złe. Myślę, że można znaleźć jakieś pozytywy w naszej reprezentacji - ocenił.

Piątkowa porażka stawia biało-czerwonych w kłopotliwej sytuacji, jeśli chodzi o dostanie się na mundial. Po czterech meczach Polacy i Ukraińcy mają na koncie po pięć punktów.  Z kolei Anglia (11 pkt) i Czarnogóra (13 pkt) rozegrały o jeden mecz więcej. Mimo to Boruc zapewnił, że nie wszystko stracone. Sytuacja w jakiej się znaleźliśmy jest nie do pozazdroszczenia, ale nie jest też krytyczna. Nadal mamy szansę na awans do mundialu i to całkiem sporą. Jednak musimy zacząć wygrywać i oby mecz z San Marino był takim zalążkiem tego, co będzie dobrego w tej kadrze - zadeklarował.

(MN)