Bode Miller nie wystąpi już w alpejskich mistrzostwach świata przed własną publicznością w Beaver Creek. 37-letni Amerykanin przeszedł operację. W supergigancie zahaczył o bramkę. Fatalnie upadł na plecy, a narta rozcięła mu łydkę.

Narciarz wyszedł już ze szpitala. Jego dalszy udział w zawodach jest jednak wykluczony.

Sześciokrotny medalista olimpijski Miller zahaczył o bramkę w dolnej części trasy, obrócił się w powietrzu i plecami uderzył o stok. Do tego momentu uzyskał najlepsze międzyczasy. Był to jego pierwszy start od operacji grzbietu, którą przeszedł w listopadzie.

Kraksę obserwowała z trybun żona Millera, znana siatkarka plażowa Morgan Miller, a także jego dzieci z poprzednich związków. Szkoda, bo Bode był naszą największą nadzieją. Teraz znowu minie kilka miesięcy, zanim będzie mógł wrócić na stok - powiedział szef amerykańskiego teamu Alexander Hoedlmoser.

Ekipa USA poinformowała, że oprócz rany łydki Millerowi nic się nie stało. Nie ucierpiały także jego plecy. Nie wiadomo jednak, czy w tym sezonie wróci jeszcze na stok. On sam napisał na Twitterze: Jestem szczęśliwy, bo mogło się skończyć znacznie gorzej.

(MRod)