"Nie osiągnęłam jeszcze szczytu moich możliwości” – stwierdziła zwyciężczyni ostatnich w sezonie zawodów Pucharu Świata w biegach narciarskich Marit Bjoergen. Widzę jednak u siebie jeszcze wiele błędów w technice, Jeżeli je poprawię, to w Soczi będę co najmniej taka dobra, jak podczas ostatnich mistrzostw świata w Val di Fiemme" – zadeklarowała.

Norweżka chce rozpocząć Najpóźniej za trzy tygodnie. Po powrocie do Oslo natychmiast wyjedzie na 10-dniowe wakacje ze swoim partnerem Fredem Boerre Lundbergiem - mistrzem olimpijskim z 1994 i 1998 roku w kombinacji norweskiej.

Wybieram się na moje wakacje miłości do ciepłych krajów, ponieważ dosyć mam już śniegu i zimna. Z Fredem jedziemy na Karaiby. Tam na słonecznych plażach Aruby będziemy kompletnie sami, bez dziennikarzy, telewizji, telefonów i co najważniejsze bez treningów, których na razie mam dosyć - powiedziała Bjoergen dziennikarzom. Podkreśliła, że choć sezon uważa za nie do końca udany, to główny cel - dobry występ w mistrzostwach świata - udało jej się osiągnąć. Miałam wielkie nadzieje na wygranie Tour de Ski, lecz niestety kłopoty ze zdrowiem uniemożliwiły mi ten start. Na szczęście dobrze się skończyło, ale czas niepewności podczas badań odbił się na psychice. Na mistrzostwa świata jechałam licząc na jeden złoty medal, a zdobyłam aż cztery, więc narzekać nie mogę. Teraz celem jest Soczi, które będzie być może moją ostatnią olimpiadą - podsumowała.

(mn)