Legia Warszawa awansowała do finału piłkarskiego Pucharu Polski. Mecz z Podbeskidziem Bielsko-Biała wygrała 2:0. Obie bramki zdobył Marek Saganowski.

Legia Warszawa przed rewanżem była w komfortowej sytuacji, bo w Bielsku-Białej wygrała z Podbeskidziem 4:1. Dzięki tej zaliczce Henning Berg dał szansę gry kilku zawodnikom, którzy w spotkaniach ligowych nie mieścili się w podstawowym składzie lub nawet w kadrze meczowej.

Jednym z nich był Jakub Kosecki, który stwarzał największe zagrożenie pod bramką gości. Filigranowy pomocnik mógł trafić do bramki już na początku spotkania, kiedy skutecznym przechwytem i dobrym rozegraniem akcji popisał się Dominik Furman. U niego z kolei widać było brak ogrania, a jego wypożyczenie z FC Toulouse, podobnie jak transfer do francuskiego klubu, okazało się zupełnie nietrafione.

Prowadzenie "Wojskowym" zapewnił w 19. minucie inny rezerwowy Marek Saganowski. 37-letni napastnik najwyżej wyskoczył do dośrodkowania z rzutu rożnego i trafił do bramki po uderzeniu głową.

Szansę gry dostał również Helio Pinto, ale już w 34. minucie opuścił boisko z powodu kontuzji. Zastąpił go Ondrej Duda, który kilka minut po wejściu na boisko miał świetną okazję na podwyższenie wyniku, po podaniu Koseckiego, ale minimalnie spudłował. W 41. minucie w jeszcze lepszej sytuacji znalazł się Saganowski. Po podaniu z głębi pola był sam przed Michalem Peskovicem, ale nieczysto uderzył piłkę i bez problemów złapał ją Słowak.

Swoje okazje na początku spotkania mieli też goście. Nie wiadomo jak potoczyłby się ten mecz, gdyby w trzeciej minucie Dusana Kuciaka pokonał Piotr Malinowski. Pomocnik Podbeskidzia wyprzedził stoperów Legii i znalazł się sam przez bramkarzem. Ten jednak popisał się doskonałą interwencją.

Dziesięć minut później mocno w polu karnym Legii strzelał Dariusz Kołodziej. Skierował jednak piłkę w środek bramki. Z kolei król strzelców z 2013 roku Robert Demjan nie potrafił wykorzystać błędu Ivicy Vrdoljaka przed polem karnym.

Ostatnie nadzieje Podbeskidzia na nawiązanie walki o awans już w pierwszej minucie drugiej połowy rozwiał Saganowski, który zdobył drugą bramkę w tym meczu. Tym razem pokonał Peskovica strzałem z bliskiej odległości.

Po stracie drugiej bramki podopieczni Leszka Ojrzyńskiego całkowicie stracili wiarę w uzyskanie korzystnego wyniku i ograniczali się do nielicznych kontrataków. Gospodarze natomiast nie forsowali tempa, ale co kilka minut poważnie zagrażali bramce Podbeskidzia. Nie potrafili jednak wykorzystać swojej przewagi i stwarzanych sytuacji. Widać było, że zwycięstwo 6:1 w dwumeczu całkowicie ich satysfakcjonuje.

Drugi finalista zostanie wyłoniony w czwartek. Lech Poznań podejmie drugoligowy zespół Błękitni Stargard Szczeciński. Przed tygodniem wicelider ekstraklasy sensacyjnie przegrał na wyjeździe 1:3.

Bramki: 1:0 Marek Saganowski (19-głową), 2:0 Marek Saganowski (46).

Żółte kartki: Legia - Tomasz Jodłowiec; Podbeskidzie - Artur Lenartowski.

Sędzia: Zbigniew Dobrynin (Łódź). Widzów: ok. 8 000.

Legia Warszawa: Dusan Kuciak - Łukasz Broź, Jakub Rzeźniczak, Igor Lewczuk, Tomasz Brzyski - Michał Żyro (54. Guilherme), Dominik Furman, Ivica Vrdoljak (46.Tomasz Jodłowiec), Helio Pinto (34. Ondrej Duda), Jakub Kosecki - Marek Saganowski.

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Michal Peskovic - Adam Pazio, Gracjan Horoszkiewicz, Robert Mazań, Kristian Kolcak - Artur Lenartowski, Anton Sloboda, Piotr Malinowski (46. Krzysztof Chrapek), Dariusz Kołodziej (80. Maciej Felsch), Frank Kwame Adu - Robert Demjan (58. Tomasz Górkiewicz).