Kanadyjczyk ubrany jedynie w białe getry w grochy i mini-spódniczkę z tiulu ośmieszył ochronę igrzysk i pogrzebał szanse na zwycięstwo faworytów w skokach synchronicznych z trampoliny, zawodników z Chin.

Grecy do tej pory nie wiedzą, jak mężczyźnie udało się przedostać na basen olimpijski i wdrapać na trampolinę. Zauważyli, że coś jest nie tak dopiero wtedy, gdy Kanadyjczyk z okrzykiem "kocham cię" rzucił się do wody.

Mężczyzna tłumaczył, że chciał w ten sposób zamanifestować miłość do swej żony. Ale chyba nie tylko to, bo na piersiach i plecach skoczka były wielkie napisy z adresem strony internetowej pewnego hotelu.

Zawody na pewien czas przerwano, Kanadyjczyka wyłowiono z wody i aresztowano, ale cały ten incydent tak zdenerwował Chińczyków, szykujących się właśnie do startu, że oddali nieudany skok.

W rezultacie spadli z pierwszego miejsca na ostatnie, a zwyciężyli... Grecy. I jak tu nie mówić, że gospodarzom wszystko sprzyja.