Piłkarze Arsenalu wraz z kilkudziesięcioma tysiącami kibiców świętowali na ulicach Londynu wywalczenie Pucharu Anglii. To pierwsze od dziewięciu lat trofeum "Kanonierów", którzy w sobotnim finale pokonali Hull City po dogrywce 3:2.

Zawodnicy Arsenalu i sztab szkoleniowy zaprezentowali się fanom, przejeżdżając przez miasto odkrytym autobusem, który co chwilę przystawał, by piłkarze mogli podziękować swoim sympatykom za wsparcie. Następnie pojazd skierował się w stronę Emirates Stadium.

Czekaliśmy na ten momentu długich dziewięć lat. Ciężko na to pracowaliśmy, trener także. Ale ten puchar jest przede wszystkim dla kibiców, którzy zapełniają na każdym meczu nasz obiekt - podkreślił Jack Wilshere, wychowanek "Kanonierów".

W podobnym tonie wypowiadał się Arsene Wenger. Mamy świetnych piłkarzy, ale fani są jeszcze lepsi. Potwierdzili to dziś - zaznaczył francuski szkoleniowiec.

W sobotnim pojedynku jego podopieczni przegrywali po dziewięciu minutach już 0:2, by wyrównać w 71. minucie, a w dogrywce zdobyć zwycięską bramkę. Zdaniem Wengera fakt, że zdołali wyjść z tak trudnej sytuacji, może być punktem zwrotnym w nowym etapie funkcjonowania drużyny.

To był bardzo istotny moment dla zespołu. Takie zwycięstwo może być świetną bazą w kontekście przyszłości - ocenił trener.

W sobotę w bramce Arsenalu cały mecz rozegrał żegnający się z klubem Łukasz Fabiański. Rezerwowym w tej ekipie był z kolei Wojciech Szczęsny.

(j.)