Mimo wcześniejszych deklaracji zapewnień o chęci współpracy Lance Armstrong nie stawił się w środę na spotkaniu z przedstawicielami Amerykańskiej Agencji Antydopingowej. "W ciągu ostatnich kilku tygodni doprowadził nas do przekonania, że chce do nas przyjść i pomóc. Może jednak martwić widmo karnej i cywilnej odpowiedzialności, jeśli dopuścił się tych czynów” – ocenił dyrektor generalny agencji.

Legendarny kolarz zapowiedział, że podejmie współpracę ze wszystkimi służbami, bo chce się oczyścić i skrócić okres dyskwalifikacji do ośmiu lat. Pierwotnie jego spotkanie z przedstawicielami agencji antydopingowej zaplanowano na 6 lutego. Kolarz nie był jednak gotowy na to, by zeznawać pod przysięgą, dlatego poprosił o zmianę terminu. Agencja zgodziła się, ale kolarz i tak ostatecznie nie pojawił się na spotkaniu.

Jesteśmy pełni nadziei, że międzynarodowe wysiłki przyniosą odpowiedni skutek, a my zrobimy wszystko co możemy, aby to ułatwić. Z kilku powodów Armstrong nie będzie uczestniczył w działaniach USADA, które zmierzają do selektywnych oskarżeń wobec niego - tłumaczył adwokat byłego kolarza Tim Herman.

Armstrong został oficjalnie pozbawiony siedmiu zwycięstw w Tour de France (1999-2005) i dożywotnio zdyskwalifikowany w październiku - po tym, jak Amerykańska Agencja Antydopingowa (USADA) opublikowała raport, który ujawnił udział byłego kolarza w "największym zorganizowanym procederze dopingowym w historii sportu". Po latach zaprzeczania przyznał się do tego w wywiadzie u Oprah Winfrey.

(MN)