Piłkarze ręczni PGE Vive Kielce niebawem rozpoczną przygotowania do nowego sezonu. Dla skrzydłowego Arkadiusza Moryty to będzie drugi rok gry w barwach najlepszej polskiej drużyny. W rozmowie z RMF FM Moryto opowiedział, jak musiał powoli budować swoją pozycję w szatni kieleckiej drużyny. Zawodnik ma nadzieję, że niebawem lepiej zacznie grać także nasza reprezentacja.

Patryk Serwański, RMF FM: Kiedy się wchodzi pierwszy raz do takiej szatni pełnej gwiazd - trzeba się odnaleźć, gdy jest się jeszcze na dorobku. Jak ten proces przebiegał w pana przypadku?

Arkadiusz Moryto: Na początku musiałem się przestawić na to, że będę musiał sobie wypracować na treningach i podczas meczów to, by łapać minuty szczególnie w Lidze Mistrzów. W naszej lidze od początku miałem sporo szans na grę. W Lidze Mistrzów trzeba było na to pracować i budować swoje doświadczenie, bo to zupełnie inne granie. W tych rozgrywkach każda piłka, każde zagranie mogą okazać się kluczowymi.

Czy trener Dujszebajew zaskoczył pana czymś jeśli chodzi o treningi?

Pierwszy trening na samym początku przygotowań - to był trening typowo biegowy. Po nim pomyślałem, że nie dam rady. Wydawało mi się, że jest bardzo ciężko, ale to chyba był wynik takiego powakacyjnego zastoju. Kolejne zajęcia były już dla mnie o wiele łatwiejsze.

Ciężko jest się mentalnie przestawić na grę w drużynie, która w lidze praktycznie nie przegrywa? Licznik zwycięstw bije i bije, a wiadomo, że porażka będzie sensacją.

Dla mnie to była nowość, bo tak się wszystko układało, że dotychczas w karierze głównie przegrywałem. Gdzie nie grałem, to więcej było porażek. Fajnie, że teraz częściej wygrywam i mogę się z tego cieszyć.

Jak po roku wygląda pana sytuacja w szatni pomiędzy kolegami? I chodzi mi zarówno o kwestie sportowe jak i koleżeńskie, bo bez tego trudno w grupie funkcjonować.

Na początku wiadomo, trzeba było przełamać bariery, bo moi koledzy to jednak wielkie gwiazdy piłki ręcznej. Z biegiem czasu zostaliśmy kolegami, przyjaciółmi. Staliśmy się fajną drużyną i dobrze ze sobą żyjemy.

Muszę jeszcze spytać o reprezentację. Awansowaliście na Mistrzostwa Europy, ale to był awans w bólach. Od lat takich problemów nie było. Przywykliśmy, że jednak regularnie gramy na wielkich turniejach. Jak panu gra się w reprezentacji i czy widzi pan szanse na to, żebyśmy jednak nie drżeli w meczach z Kosowem i Izraelem o nasz los?

To były dla nas ciężkie mecze. Szczególnie ten z Kosowem. Nie powinno się coś takiego przytrafić. Wszyscy - i zawodnicy, i sztab wierzą, że to początek naszej drogi. Zmieniliśmy trenera i musieliśmy praktycznie całkowicie zmienić sposób gry, taktykę. To wiązało się z zupełnie innym poruszaniem się po boisku. Każdy musiał to zrozumieć. Niektórzy znali ten system, inni nie, a czasu, żeby dobrze się przygotować było niewiele. Do Mistrzostw Europy jest więcej czasu i mam nadzieję, że już na tej imprezie to będzie wyglądało lepiej.

Biorąc pod uwagę Mistrzostwa Europy i doświadczenie z Ligi Mistrzów z poprzedniego sezonu czuje się pan zawodnikiem, który reprezentacji może dawać coraz więcej?

Mam nadzieję, że tak. Łapię to doświadczenie. Ma też za sobą już sporo meczów w reprezentacji. Do tego wspomniana Liga Mistrzów. Do Mistrzostw tych spotkań się jeszcze trochę uzbiera i liczę na to, że nie będę odczuwał już takiej tremy, presji jak podczas Mistrzostw Świata w 2017 roku. 

Opracowanie: