Polki zwyciężyły w sztafecie 4x400 m podczas światowych zawodów IAAF w Jokohamie. Podopieczne trenera Aleksandra Matusińskiego uzyskały najlepszy w tym roku wynik w Europie - 3.27,49. To pierwszy triumf polskiego zespołu w nieoficjalnych mistrzostwach świata sztafet.

Zwycięstwo pań na 4x400 m to pierwszy triumf polskiego zespołu w nieoficjalnych mistrzostwach świata sztafet - rozgrywanych po raz czwarty. Podopieczne trenera Aleksandra Matusińskiego uzyskały najlepszy w tym roku wynik w Europie - 3.27,49. W finale w Jokohamie pobiegły w składzie: Małgorzata Hołub-Kowalik, Patrycja Wyciszkiewicz, Anna Kiełbasińska i Justyna Święty-Ersetic. Z międzyczasów na poszczególnych zmianach wynika, że po raz kolejny - tak jak w sobotę w eliminacjach - świetną dyspozycję zaprezentowała Wyciszkiewicz.

Wszystkie Polki biegły jednak wspaniale, a kluczowym momentem biegu było przekazanie pałeczki przez Kiełbasińską kończącą trzecią zmianę, która wyprowadziła biało-czerwone na pierwsze miejsce. Niezwykle doświadczona Świety-Ersetic, indywidualna mistrzyni Europy z Berlina, nie dała się Jamajce i na finiszu pokonała zarówno reprezentantkę tego kraju, jak i Amerykankę. Polki wywalczyły kwalifikację na mistrzostwa świata w Dausze (28 września - 6 października). Drugie miejsce w Japonii zajęły Amerykanki - 3.27,65, a trzecie Włoszki - 3.27,74.

Dotychczas najwyższe miejsca Polaków w World Relays to drugie pozycje sztafety 4x400 kobiet dwa lata temu oraz 4x800 kobiet i mężczyzn w 2015 i 4x800 panów w 2014 roku.

Marzenia są po to, żeby je spełniać - napisała na jednym z portali społecznościowych Hołub-Kowalik.

Z racji bardzo napiętego programu zawodów Polska musiała w sztafecie mieszanej 4x400 metrów wystawić eksperymentalny skład. Finał tej konkurencji wypadał bowiem pół godziny po finale żeńskiej sztafety 4x400 m i kilkadziesiąt minut po finale B, w którym startowała męska sztafeta 4x400 m. Polacy walczyli dzielnie i zajęli piąte miejsce. Przemysław Waściński, Małgorzata Hołub-Kowalik, Justyna Saganiak i Patryk Dobek uzyskali czas 3.20,65. Zwyciężyli Amerykanie z rezultatem 3.16,43.

W sobotę w eliminacjach Polacy ustanowili rekord Europy wynikiem 3.15,46. Wówczas biegli jednak w zdecydowanie silniejszym składzie - Kajetan Duszyński, Patrycja Wyciszkiewicz, Justyna Święty-Ersetic i Karol Zalewski. Ta sztafeta, podobnie jak 4x400 pań, wywalczyła kwalifikację na mistrzostwa świata w Dausze.


Sztuka ta nie udała się męskiej sztafecie 4x400 metrów. Polacy biegnący w niedzielę w finale B, z którego kwalifikacje wywalczyły dwa najlepsze zespoły, zajęli odległe siódme miejsce. Czas Kajetana Duszyńskiego, Dariusza Kowaluka, Tymoteusza Zimnego i Karola Zalewskiego to 3.05,91. Teraz biało-czerwoni, którzy w tej sztafecie są aktualnymi halowymi mistrzami świata, muszą szukać promocji na MŚ przez ranking światowy. Obecnie są w nim siódmi, a kwalifikację wywalczy sześć zespołów. Taka sama droga czeka obie krótkie sztafety 4x100, które w sobotnich eliminacjach zgubiły pałeczkę.

W finale A rywalizacji panów w sztafecie 4x400 m wygrał Trynidad i Tobago. Złote medale nieoficjalnych mistrzostw świata w sztafetach w biegach rozstawnych 4x100 m zdobyli Brazylijczycy i Amerykanki.
W sztafetach 4x200 metrów, w których Polacy nie startowali, najlepsi w Jokohamie okazali się Amerykanie i Francuzki.