Turcja, Francja i Słowacja to przeciwnicy polskiej reprezentacji w grupie B rozpoczynających się w piątek mistrzostw Europy siatkarzy. "Rywale są wymagający, ale to my jesteśmy faworytem tej grupy" - ocenił trener biało-czerwonych Andrea Anastasi.

Mam świadomość, że rywale są bardzo mocni, niemniej to właśnie nasz zespół jest faworytem tej grupy. Jeśli stworzymy kolektyw, skoncentrujemy się na swojej siatkówce i nie będziemy niepotrzebnie czegoś albo kogoś się obawiać, jestem spokojny o wynik. Naszym celem jest wyjazd do Kopenhagi, gdzie odbędą się półfinały i decydujące mecze o medale. Innego scenariusza sobie nie wyobrażam - dodał.

W pierwszym meczu Polacy zmierzą się w piątek w Ergo Arenie z Turcją, następnie w sobotę zagrają z Francją, a grupowe zmagania zakończą niedzielnym spotkaniem ze Słowacją.

To naprawdę są wymagający przeciwnicy. Na ławce trenerskiej Turcji zasiada mój wielki przyjaciel Emanuele Zanini. Wiem, jaką pracę wykonał on ze swoją drużyną, dlatego przez całe spotkanie musimy być maksymalnie skoncentrowani. W sobotę zagramy z Francją, z którą przegraliśmy w Lidze Światowej. Nasz trzeci rywal, Słowacja, ma jednego z najlepszych rozgrywających na świecie, czyli Michala Masnego
- stwierdził.

Włoski szkoleniowiec jest bardzo zadowolony z faktu, że biało-czerwoni rywalizować będą w gdańsko-sopockiej Ergo Arenie.

Uwielbiam grać w tej hali. Jest to jeden z najpiękniejszych tego typu obiektów w Polsce, a poza tym znajduje się w tak niezwykłym mieście jak Gdańsk. Chcę tu niebawem wrócić, ale nie jako trener tylko turysta. Zdaję sobie sprawę, że w Katowicach jest mający historyczne znaczenie dla polskiej siatkówki słynny Spodek, niemniej kiedy przyjeżdżam do Ergo Areny zawsze się uśmiecham - zapewnił.

Na rozgrywane w Danii i Polsce mistrzostwa trener Anastasi nie powołał atakującego Zbigniewa Bartmana i libero Krzysztofa Ignaczaka.

Rozmawiałem z tymi zawodnikami i mam nadzieję, że zrozumieli moją decyzję. +Igła+ był przecież przez wiele lat jednym z najważniejszych siatkarzy polskiej reprezentacji. Także Bartman, chociaż nie został powołany na ten turniej, nadal jest częścią tej drużyny. Cieszę się, że "Zibi" zamierza pojawić się w gdańskiej Strefie Kibica - przyznał.

Przy absencji Bartmana siła ataku biało-czerwonych spoczywać powinna głównie na zawodniku Lotosu Trefl Gdańsk Jakubie Jaroszu.

Mam nadzieję, że Jarosz jest gotowy do przejęcia roli pierwszego atakującego. Jeśli nie, to oznacza, że znajdujemy się w niebezpieczeństwie. Z powodu kontuzji barku Jakub nie mógł zaliczyć początku minionego sezonu w lidze włoskiej do udanych, niemniej kiedy uporał się z urazem, zaprezentował swoją wartość. Mam nadzieję, że w niektórych momentach weźmie na swoje barki ciężar gry i odpowiedzialność za wynik
- powiedział.

Zmiennikiem Jarosza będzie najmłodszy zawodnik reprezentacji, 22-letni Grzegorz Bociek. To bardzo zdolny chłopak, któremu jednak brakuje doświadczenia. Grzegorz później dołączył do kadry, ale czynił systematyczne postępy. Bociek ma znakomite parametry fizyczne i wykazuje spore predyspozycje do gry w ataku. To przyszłość tej drużyny, aczkolwiek to na mnie spoczywa teraz odpowiedzialność za wprowadzenie go do zespołu - zauważył.

53-letni szkoleniowiec nie może już doczekać się pierwszego mistrzowskiego spotkania Polaków z Turcją. Dopiero w warunkach meczowych możemy przekonać się, w jakiej jesteśmy dyspozycji. Fajnie jest trenować, ale wiadomo, że naszym żywiołem są turnieje i spotkania. Kochamy grać i kochamy walczyć - podsumował Andrea Anastasi.