Jerzy Janowicz został ukarany grzywną w wysokości 2500 dolarów za kłótnię z chorwacką sędzią prowadzącą jego mecz w drugiej rundzie wielkoszlemowego turnieju Australian Open na twardych kortach w Melbourne Park. Dziś polski tenisista odpadł w trzeciej.

W 1/16 finału rozstawiony z numerem 24. Jerzy Janowicz przegrał dziś z Hiszpanem Nicolasem Almagro (nr 10.) 6:7 (3-7), 6:7 (4-7), 1:6. Występ w trzeciej rundzie oznacza premię w wysokości 71 tysięcy dolarów brutto. Premia ta zostanie jednak pomniejszona o wysokość kary nałożonej za "niesportowe zachowanie".

Dwa dni temu 22-latek z Łodzi nie zapanował nad nerwami w tie-breaku pierwszego seta pojedynku z Somdevem Devvarmanem z Indii. Gdy chorwacka sędzia Marija Cicak podjęła błędną - jego zdaniem - decyzję, gdy prowadził 9-8, rzucił rakietą i klęknął na korcie. Wpatrując się w ślad po piłce zawołał: Ile jeszcze razy?! Powiedz, ile jeszcze razy nie zauważysz piłki?!

Potem podszedł do niej i przez dłuższą chwilę kontynuował głośne wyrażanie swojego niezadowolenia. Dalszy ciąg kłótni nastąpił, gdy przegrał seta, jednak później opanował emocje i awansował do trzeciej rundy, zwyciężając w pięciosetowym maratonie.

Polak prawdopodobnie złoży odwołanie, gdyż na pomeczowej konferencji prasowej stwierdził wówczas, że nie widzi powodu do ukarania, bo nie powiedział nic obraźliwego.

Jednak wciąż daleko mu do "popularności" Marcosa Baghdatisa sprzed roku. Tenisista z Cypru w poprzedniej edycji Australian Open zniszczył cztery rakiety, uderzając ze złości nimi kolejno o kort podczas przerwy po przegranym gemie. Clip z tego meczu doczekał się ponad 1,4 mln odsłon, a bohater zdarzenia zapłacił 1250 dolarów kary.