Piłkarze Lecha Poznań zremisowali z białoruskim Szachtiorem Soligorsk 1:1 w pierwszym meczu 2. rundy eliminacyjnej Ligi Europejskiej. Cenny wyjazdowy remis zapewnił poznańskiej ekipie gol z 89. minuty spotkania: na listę strzelców wpisał się wówczas debiutujący w Lechu Portugalczyk Joao Amaral, który dopiero w sobotę podpisał z poznańskim klubem kontrakt, a z nowym zespołem trenował zaledwie dwa razy. Asystę natomiast zaliczył przy tym trafieniu jego rodak i kolejny nowy piłkarz Lecha - Pedro Tiba. Rewanżowe spotkanie rozegrane zostanie 2 sierpnia w Poznaniu.

Szachtior Soligorsk - Lech Poznań 1:1 (0:0)

Bramki: 1:0 Elis Bakaj (53), 1:1 Joao Amaral (89).

Żółte kartki: Szachtior: Aleksandr Seljawa. Lech: Pedro Tiba.

Sędziował: Svein Oddvar Moen (Norwegia).

Widzów: ok. 3500.

Szachtior: Andriej Klimowicz - Igor Burko, Paweł Rybak, Maksim Bordaczew, Siergiej Matwiejczyk - Juri Kowalew, Julius Szoke, Roger Canas, Aleksandr Seljawa, Max Ebong (46. Sergiej Bałanowcz) - Elis Bakaj (73. Dzianis Łaptiew).

Lech: Jasmin Buric - Rafał Janicki, Thomas Rogne, Vernon De Marco - Maciej Makuszewski, Tomasz Cywka (90+3. Łukasz Trałka), Darko Jevtic (70. Joao Amaral), Mihai Radut (77. Maciej Gajos), Pedro Tiba, Wołodymyr Kostewycz - Christian Gytkjaer.

Nowe transfery "Kolejorza" już się spłacają. W niedzielę w Płocku Tiba dał Lechowi komplet punktów w meczu ligowym z Wisłą. W Soligorsku natomiast Portugalczyk idealnie zagrał do Amarala, a były napastnik Vitorii Setubal nie zmarnował okazji.

To trzecie spotkanie z rzędu, którego losy podopieczni Ivana Djurdjevicia rozstrzygnęli w ostatnich minutach.

Poznaniacy po ubiegłotygodniowym blamażu w Erywaniu, gdzie doznali porażki z Gandzasarem Kapan 1:2, w Soligorsku zagrali znacznie lepiej. Początek spotkania należał wprawdzie do gospodarzy, ale po upływie kwadransa to lechici kontrolowali przebieg pojedynku, nie pozwalając rywalom na stworzenie zbyt wielu sytuacji. Lech zresztą również nie miał ich zbyt wiele - poza tą z 20. minuty, gdy Christian Gytkjaer trafił w słupek.

Drugą odsłonę oba zespoły zaczęły dość ospale, jednak już pierwsza akcja Białorusinów przyniosła im gola. Nie bez winy był bramkarz Jasmin Buric, który mógł lepiej zachować się przy uderzeniu Elisa Bakaja.

W dalszej części gry golkiperowi Lecha, najwyraźniej nieco zdeprymowanemu tą sytuacją, przytrafiło się jeszcze kilka błędów - ale na szczęście dla "Kolejorza" bez konsekwencji.

Podopieczni Djurdjevicia niespecjalnie wydawali się mieć pomysł na grę, a Białorusini mądrze się bronili, wypychając poznaniaków daleko od własnego pola karnego.

Niezłą okazję miał po podaniu Mihaia Raduta Tomasz Cywka - ale nie trafił w światło bramki. Z kolei w 87. minucie za utratę gola częściowo zrehabilitował się Buric, który odważnym wyjściem na przedpole w ostatniej chwili uprzedził Dzianisa Łaptiewa.

Chwilę później Białorusini, którzy pod koniec meczu starali się szanować piłkę, na moment przysnęli w obronie, co skwapliwie wykorzystali poznaniacy: po błyskawicznej kontrze, w sytuacji sam na sam, Joao Amaral pokonał Andrieja Klimowicza.

W trzeciej rundzie kwalifikacji zwycięzca tego dwumeczu zmierzy z belgijskim KRC Genk lub luksemburskim Fola Esch. Pierwszy mecz Belgowie wygrali na własnym stadionie 5:0.


(e)