Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła nieprawidłowości w wydatkach dolnośląskich stacji sanepidu. W przypadku Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej we Wrocławiu stwierdzono, że wbrew przepisom zakupiła ona za prawie 4 mln zł licencje MS Office.

Jak czytamy na stronie internetowej Najwyższej Izby Kontroli - badała ona m.in. w jaki sposób Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna we Wrocławiu oraz Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Wałbrzychu, planowały środki na swoje funkcjonowanie w 2021 roku i jak je wydawały.

Główne nieprawidłowości stwierdzone podczas kontroli przeprowadzonej przez NIK to: nadużywanie przepisów ustawy covidowej w wojewódzkiej stacji sanepidu we Wrocławiu oraz niezachowanie zasad uczciwej konkurencji przez powiatową stację w Wałbrzychu.

Prawie 4 mln na licencje...

W Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej we Wrocławiu zastrzeżenia Najwyższej Izby Kontroli budził przede wszystkim zakup prawie 1400 licencji MS Office za niemal 4 mln zł. 

Jak wynika z opublikowanej przez Izbę informacji - zrobiono to wbrew przepisom. Zamiast ustawy dotyczącej zamówień publicznych wykorzystano do tego zapisy ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem Covid-19. Pozwoliło to na zakup licencji w przyspieszonym trybie, bez rozpisania konkursu ofert.

Dyrektor stacji wyjaśnił sprawę kontrolerom NIK. Jak przekazała Izba - jego zdaniem realizowanie podstawowych zadań Państwowej Inspekcji Sanitarnej w przypadku Covid-19, a więc identyfikacja ognisk zakażenia i kierunków szerzenia się epidemii czy podjęcie działań zapobiegawczych i zwalczanie epidemii wymaga także zbierania i analizowania danych, sporządzania raportów i przesyłania ich właściwym instytucjom. 

W opinii dyrektora zakup licencji umożliwił tworzenie takiej dokumentacji w czasie rzeczywistym, a także komunikację na platformie Microsoft Teams oraz pracę zdalną zalecaną w piątej i we wcześniejszych falach epidemii - czytamy w raporcie pokontrolnym.

Jak podkreśla NIK - zapisy ustawy covidowej można jednak stosować tylko wtedy, kiedy zachodzi wysokie prawdopodobieństwo szybkiego i niekontrolowanego rozprzestrzeniania się choroby lub jeżeli wymaga tego ochrona zdrowia publicznego. Jej zdaniem wydatek związany z zakupem licencji MS Office nie był związany z nagłą potrzebą. W tej sprawie złożono zawiadomienie o podejrzeniu naruszenia dyscypliny finansów publicznych.

Dodatek dla każdego?

W przypadku Wojewódzkiej Stacja Sanitarno-Epidemiologicznej we Wrocławiu, Najwyższa Izba Kontroli miała również zastrzeżenia do sfinansowania - głównie z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 - wynagrodzeń za nadgodziny i dodatki specjalne dla pracowników stacji, którzy nie wykonywali czynności kontrolnych w zakresie zapobiegania i zwalczania chorób zakaźnych. 

Jak przekazała NIK - w sumie wypłacono 296,5 tys. zł, w tym 26 tys. zł ze środków budżetowych stacji. Z kontroli wynikało, że dodatki wypłacono m.in. informatykom, pracownikom sekcji do spraw zamówień publicznych, działu administracyjno-technicznego, kadr i szkoleń wewnętrznych czy ekonomicznego. Przyznano je także głównemu księgowemu i zastępcy dyrektora ds. ekonomiczno-administracyjnych.

Zdaniem dyrektora stacji wszyscy ci pracownicy zajmowali się sprawami związanymi z epidemią Covid-19. NIK zwraca jednak uwagę na to, że żadna z ich czynności nie była czynnością kontrolną, a zgodnie z rozporządzeniem tylko za to można było przyznać dodatek specjalny. Zdaniem Izby konieczne jest odzyskanie nienależnie wypłaconych niemal 300 tys. zł.

Pomoc prawna bez konkursu

Jeśli chodzi o Powiatową Stację Sanitarno-Epidemiologiczną w Wałbrzychu największe zastrzeżenia NIK wzbudziło korzystanie przez nią z pomocy prawnej byłego pracownika. To jednocześnie prezes Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Wałbrzychu - poinformowała Izba. 

Zdaniem Izby - do współpracy miało dojść w ramach zamówienia publicznego przeprowadzonego bez rozpisania konkursu, a więc bez zachowania zasad uczciwej konkurencji.

Dyrektor powiatowej stacji w Wałbrzychu w swoich wyjaśnieniach zaznaczyła m.in, że konieczna jest współpraca z osobą solidną, dyspozycyjną i zaufaną. Zdaniem Najwyższej Izby Kontroli, rynek usług prawniczych jest jednak wysoce konkurencyjny. 

Izba stwierdziła, że doszło tu nie tylko do działań niezgodnych z wewnętrznymi regulacjami. Mogło także dojść do konfliktu interesów, co jest zidentyfikowano jako mechanizmy korupcjogenne - napisano w komunikacie.