Gracjan Z. i Dariusz S. skazani za przestępstwo nieumyślne w sprawie organizacji koncertu WOŚP w styczniu 2019 roku w Gdańsku. To podczas tej imprezy na scenę wtargnął Stefan W. i śmiertelnie ugodził nożem prezydenta Pawła Adamowicza. Właściciel agencji ochrony i szef ochrony usłyszeli wyrok odpowiednio 6 i 5 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Pięć osób, czyli przedstawiciele Regionalnego Centrum Wolontariatu w Gdańsku, urzędnik miejski oraz dwaj policjanci, zostali uniewinnieni od zarzutów.

W uzasadnieniu wyroku gdański sąd stwierdził, że w organizacji imprezy były uchybienia, ale nie miały one wpływu na bezpieczeństwo uczestników. Uchybienia miał też - jak mówiła sędzia - sam plan zabezpieczenia wydarzenia, choć ogólnie był planem dobrym, jednak źle zrealizowany. Sąd uznał, że przedstawiciele Regionalnego Centrum Wolontariatu w Gdańsku zatrudnili licencjonowaną agencję ochrony i sami też znaleźli się na scenie podczas finału.

Jak dodała, urzędnik oraz policjanci z ruchu drogowego, wydający zgody na wykorzystanie drogi w sposób szczególny, dostali prawidłowo złożone wnioski. 

Kluczowe były tu braki ze strony ochrony, w tym brak przeszkolenia ochroniarzy i członków służby porządkowej, którą w dużej mierze stanowili uczniowie.

Błąd - jak mówiła sędzia - popełniono także ustawiając ochroniarzy przy scenie, co ułatwiło Stefanowi W. wejście na nią. "Czy prawidłowe ustawienie ochroniarzy zapobiegłoby tragedii?" - pytał sąd, odpowiadając jednocześnie, że tego nie wiemy, ale znacznie zmniejszyłoby prawdopodobieństwo tragicznego scenariusza.

Prokuratura zapowiada apelację od wyroku w sprawie organizacji finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku w 2019 roku.

Na ławie oskarżonych siedem osób

Proces w sprawie finałowego koncertu WOŚP, podczas którego zamordowany został Paweł Adamowicz, trwał od 26 lutego 2021 roku. Na ławie oskarżonych zasiadło w sumie 7 osób.

To dwaj przedstawiciele agencji ochrony, która zabezpieczała koncert oraz policjanci i urzędnik miejski, którzy wydawali zgody związane z jego organizacją, a także tego dwie osoby z Regionalnego Centrum Wolontariatu w Gdańsku, które odpowiadały za gdański finał WOŚP z 2019 roku.

Przedstawicielom Regionalnego Centrum Wolontariatu w Gdańsku - byłej prezes Centrum Agnieszce Buczyńskiej (zgodziła się na publikację danych) i jej zastępcy Dawidowi J. -  prokuratura zarzuciła narażenie uczestników imprezy na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. O podobne przestępstwo oskarżeni zostali Gracjan Z., właściciel Agencji Ochrony Tajfun, która zabezpieczała koncert oraz Dariusz S., dyrektor ds. ochrony i BHP w tej agencji.

Tomasz W. - urzędnik, który wydał decyzję zezwalającą na zajęcie drogi i organizację imprezy oraz dwaj funkcjonariusze policji z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku - Robert M. i Łukasz U. -  którzy wydali w tym zakresie pozytywną opinię, byli oskarżeni o niedopełnienie obowiązków służbowych i narażenie uczestników imprezy na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Nie przyznali się do winy

Żadna z oskarżonych osób nie przyznała się do winy. Urzędnik i policjanci stwierdzili nawet, że nie widzą związku między wydanymi przez siebie decyzjami administracyjnymi, a tym co stało się na scenie.

Już na początku procesu pojawiły się rozbieżności związane z tak zwanym planem zabezpieczenia wydarzenia. Gracjan Z. zeznał, że z dokumentów, które otrzymał od organizatora wynikało, że rotacyjnie na terenie koncertu przebywać miało do 1,5 tys. osób. Jego obrońca przekazał z kolei, że w planie, który trafił do policji, mowa była o 4 tysiącach. To znacznie wpłynęło na liczbę ochroniarzy i pracowników ochrony, którzy pracowali podczas koncertu. Jednak sam Gracjan Z. przyznał też, że w jego ocenie obecnych pod sceną mogło być nawet około 10 tysięcy osób.

Przesłuchania świadków, biegłych i kolejne rozprawy ciągnęły się przez 2 lata. Obrońca jednego z oskarżonych chciał nawet przesłuchania w tym procesie Stefana W. - oskarżonego o zabójstwo Adamowicza. Sąd odrzucił ten wniosek, uznając go za bezzasadny.

13 stycznia 2019 roku wieczorem 27-letni Stefan W. podczas gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy wtargnął na scenę i zaatakował nożem prezydenta Pawła Adamowicza. Na nagraniach pokazujących zdarzenie widać jak napastnik przebiega przez scenę, podbiega do prezydenta Gdańska i uderza go nożem. Później, chodząc po scenie, podnosi w górę ręce w geście zwycięstwa. 

Halo, halo. Nazywam się Stefan W., siedziałem niewinnie w więzieniu, Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz - krzyczał ze sceny, zanim został obezwładniony.

Proces oskarżonego o mord Stefana W. trwa przed Sądem Okręgowym w Gdańsku. W marcu planowane są mowy końcowe w tym procesie, co oznacza, że w najbliższych tygodniach powinien zapaść w tej sprawie wyrok.