​Sąd Apelacyjny w Gdańsku podwyższył zadośćuczynienie dla rodziny zamordowanego przez Służbę Bezpieczeństwa Piotra Bartoszcze do łącznej kwoty 3 mln 250 tys. zł. Wyrok jest prawomocny.

Sąd Apelacyjny w Gdańsku wydał we wtorek wyrok w sprawie zadośćuczynienia dla rodziny Piotra Bartoszcze zamordowanego przez SB w 1984 roku.

Apelację od wyroku Sądu Okręgowego w Bydgoszczy z 2020 roku, który przyznał zadośćuczynienie w wysokości po 400 tys. zł dla wdowy i czworga dzieci zmarłego, wnieśli wnioskodawcy oraz Skarb Państwa - Prezes Sądu Okręgowego w Bydgoszczy.

Sąd: Została spełniona zasada odpowiedzialności Skarbu Państwa

Sąd zmienił zaskarżony wyrok w ten sposób, że zasądził od Skarbu Państwa - prezesa Sądu Okręgowego w Bydgoszczy na rzecz rodziny tytułem zadośćuczynienia za krzywdę doznaną przez Piotra Bartoszcze pozbawionego życia w lutym 1984 r. przez Służbę Bezpieczeństwa za działalność na rzecz niepodległego państwa polskiego łącznie kwotę 3 mln 250 tys. zł wraz z ustawowymi odsetkami za opóźnienie od dnia uprawomocnienia się wyroku, w ten sposób, że na rzecz każdego z wnioskodawców zasądził kwotę po 650 tys. zł. Ponadto, Sąd Apelacyjny zasądził od Skarbu Państwa na rzecz wnioskodawców kwoty po 288 (dwieście osiemdziesiąt osiem) złotych tytułem zwrotu wydatków poniesionych w związku z ustanowieniem pełnomocnika, a kosztami sądowymi za postępowanie odwoławcze obciążył Skarb Państwa.

Sędzia sprawozdawca Sławomir Steinborn uzasadniał, że w przypadku śmierci Piotra Bartoszcze należy uznać, że została spełniona zasada odpowiedzialności Skarbu Państwa. Sąd apelacyjny uznał, że działania, jakie były podejmowane wobec Piotra Bartoszcze w okresie poprzedzające jego śmierć - był poddany inwigilacji, dokonywano przeszukań w domu, był pod obserwacją SB - tj. działania stanowiące namiastkę postępowania karnego.

Można przyjąć, że te działania, choć nie przybrały formy formalnego wszczęcia postępowania karnego, to w istocie były pewnymi działania alternatywnymi dla postępowania, a wynikającymi z ówczesnej praktyki organów państwa, które dość swobodnie podchodziły do prowadzenia postępowań wobec opozycjonistów - mówił sędzia Steinborn. Tłumaczył, że trudno uznać formę działania Służby Bezpieczeństwa wobec Piotra Bartoszcze za działania, które w ogóle były oderwane od jego działalności opozycyjnej i stanowiące namiastkę postępowania karnego. Dlatego sąd uznał, że Skarb Państwa ponosi odpowiedzialność za odszkodowanie i zadośćuczynienie za represje.

W kwestii wysokości odszkodowania sąd uzasadnił, że w tego "typu postępowaniach niekiedy z pola widzenia umyka i prowadzi do pewnego zatarcia granica, za co odpowiada Skarb Państwa". W tym postępowaniu przedmiotem oceny jest krzywda i szkoda, jakiej doznał represjonowany. W związku z powyższym nie analizujemy tego, jakie konsekwencje dotknęły rodzinę nieżyjącego Piotra Bartoszcze - tłumaczył sędzia Steinborn. Podkreślił, że to oznacza, za co sąd może przyznać ewentualne odszkodowanie i zadośćuczynienie. Zdaniem sądu istotne są przeżycia negatywne i cierpienia, jakich doznał represjonowany przed i w trakcie śmierci.

"Miałka" argumentacja

Sąd zdecydował o podwyższeniu kwoty zadośćuczynienia, uznając, że argumentacja i postawa procesowa pełnomocnika Prezesa Sądu Okręgowego w Bydgoszczy "była nader miałka" - nie brał udziału w rozprawie, a celem apelacji było powstrzymanie wypłaty zadośćuczynienia, co jest szczególnie naganne.

W apelacji nie ma ani jednego merytorycznego argumentu, który mógłby być przez sąd apelacyjny rozważany, że zadośćuczynienie jest kwotą za wysoką - mówił sędzia Steinborn. Zauważył, że kwota została m.in. zwaloryzowana z uwagi na galopującą inflację i powinna ulec podwyższeniu, choć przyznanie po 2 mln zł na każdego członka rodziny "było zdecydowanie wygórowane".

Charakter tej sprawy wskazuje na to, że jest to sprawa pod każdym względem wyjątkowa. Niewiele jest w historii lat 70. i 80. naszego kraju, kiedy ktoś został pozbawiony życia za to, że prowadził działalność na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego - uzasadniał sędzia Steinborn. Pokreślił, że ofiara, którą złożył Piotr Bartoszcze jest ofiarą najwyższą i nie jesteśmy w stanie wynagrodzić krzywdy związanej z pozbawieniem życia.

Pełnomocnicy rodziny Piotra Bartoszcze domagali się podwyższenia zadośćuczynienia do 10 mln złotych. Natomiast pełnomocnik Skarbu Państwa chciał uchylenia wyroku i skierowania go do ponownego rozpoznania.

Kim był Piotr Bartoszcze?

Piotr Bartoszcze w 1980 r. był współtwórcą NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność Chłopska". W kwietniu 1981 był jednym z sygnatariuszy porozumień bydgoskich z władzami PRL, w wyniku których zarejestrowany został NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność". Był internowany w stanie wojennym.

Jak podaje IPN na swojej stronie internetowej, 7 lutego 1984 r. swoją syreną bosto rozwoził kolejne numery "Żywią i Bronią". Nie dotarł do domu, następnego dnia rano jego uszkodzony samochód znalazł jeden z sąsiadów i powiadomił rodzinę. Dzień później ciało Piotra odnaleziono w studzience melioracyjnej.

IPN podało, że "śmierć Bartoszcze wzbudziła szereg wątpliwości. We krwi wykryto alkohol, ciało nosiło ślady pobicia. Wiele wskazuje na to, że mężczyznę uduszono (mimo że usta i nos denata nie były niczym zakryte oraz nie miał obrażeń na szyi). Prokuratura nie dopuściła do oględzin zwłok przedstawiciela rodziny, natomiast brał w nich udział m.in. kpt. Grzegorz Piotrowski - jeden z późniejszych morderców ks. Jerzego Popiełuszki. Śledztwem interesowały się najwyższe 'czynniki państwowe', łącznie z gen. Wojciechem Jaruzelskim, a także ówczesną Prokuraturą Generalną. Ta na wielu etapach postępowania instruowała podległe jednostki co do sposobu prowadzenia czynności".

Wówczas prokuratura orzekła, że do śmierci Piotra Bartoszcze doszło w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Jeszcze w 1984 r. śledztwo zostało umorzone.

Po wyjściu z sali wdowa po Bartoszcze Wiesława Grześkowiak powiedziała, że było bardzo ciężko. Aż łzy mi się pokulały z wrażenia. Czterdzieści lat czekaliśmy na sprawiedliwość, ale te pieniądze i tak nie zastąpią tego, gdybym miała męża obok siebie - stwierdziła.