Pandemia szansą na… ożywienie niektórych zwyczajów wielkanocnych na Kaszubach? Tak sugeruje w rozmowie z RMF FM Tomasz Fopke, dyrektor Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki Kaszubsko-Pomorskiej w Wejherowie. Są też jednak tradycje, które już – najpewniej na szczęście - nie wrócą.

Takim zwyczajem jest chociażby tradycja "bożych ran", kojarzona z Wielkim Piątkiem. Tego dnia dzieci na Kaszubach smagane były agrestowymi cierniami.

Rano mama budziła dzieci, kiedy jeszcze leżały w łóżkach, smagała je tą rózgą agrestową, na której są kolce. Żeby dzieci poczuły to samo, co Chrystus w czasie cierpienia wielkopiątkowego - opowiada pan Roman Drzeżdżon pracownik Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki Kaszubsko-Pomorskiej w Wejherowie.

Jak przyznaje, sam nigdy taką agrestową gałązką nie dostał. Tradycje zna jednak nie tylko z przekazów etnografów, ale również z opowieści rodzinnych. Jeszcze w latach 50., 60., 70. XX wieku niektóre ciotki mówiły: "a moja mama jeszcze to robiła, jeszcze w Wielki Piątek ja dostałam" - mówi Drzeżdżon, przyznając, że gdy opowiada o tym zwyczaju zwiedzającym,  budzi on spore zdziwienie i oburzenie.

Inaczej jest z okołowielkanocnym zwyczajem jedzenia bazi. Zgodnie z tradycją, połykanie "kotków" uchronić ma przed chorobami gardła czy krtani i zapewnić mocny głos. Jak prowadzę zajęcia, to czasami dzieciom i nauczycielom zadaje pytanie czy jeszcze u nich w domach jest ta tradycja połykania tych baź. 10 proc. przyznaje: "u mnie w domu jeszcze coś takiego robimy". Dzieciom się raczej bazi nie daje, to już dorośli połykają - opowiada Drzeżdżon.

Zwyczaj połykania bazi nie jest typowo kaszubskim. Występuję także w innych regionach Polski. Podobnie jak kojarzony z Poniedziałkiem Wielkanocnym zwyczaj smagania panien po nogach.

Dziewczyny chciały tego, bo było takie przeświadczenie, że dziewczyna, która jest dobrze wysmagana, ma większe powodzenie. Brzydkich dziewcząt nie smagano, a te które zostały wysmagane, miały szansę na rychłe zamążpójście, a kiedyś to było bardzo istotne, w przeciwieństwie do dzisiejszych czasów - opowiada z kolei Tomasz Fopke, dyrektor wejherowskiego muzeum. Jak mówi, był też jeden sposób, na uniknięcie przez młodą kobietę owego - zostawiającego nieraz ślady - smagania. Jaki? Posłuchaj całej rozmowy z Tomaszem Fopke.

O wielkanocnych tradycjach, tych już niekultywowanych i tych wciąż żywych z Tomaszek Fopke, dyrektorem Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki Kaszubsko-Pomorskiej w Wejherowie rozmawiał Kuba Kaługa. 

Opracowanie: