100 tys. zł straciła 50-letnia mieszkanka powiatu jarosławskiego (woj. podkarpackie), która została oszukana metodą "na amerykańskiego żołnierza". Kobieta była przekonana, że pomaga mężczyźnie, który zapewniał, że przyjedzie do Polski. Znajomość miała charakter wirtualny.

Kilka dni temu, do jarosławskiej komendy zgłosiła się 50-letnia mieszkanka powiatu jarosławskiego, która została oszukana przez mężczyznę poznanego na początku stycznia 2023 roku za pośrednictwem portalu społecznościowego - informuje podkarpacka policja.

Metoda oszustwa

Jak podaje policja, znajomość miała charakter wirtualny, a rozmówca podawał się za żołnierza armii amerykańskiej, który przebywa na misji w Jemenie. W ciągu dwóch tygodni znajomości, podczas wymiany korespondencji "amerykański żołnierz" flirtował z kobietą, zdobywając jej zaufanie - podaje policja.

Po kilkunastu dniach napisał, że został postrzelony, a za tydzień ma jechać na akcję, której może nie przeżyć. Do swojej korespondencji dołączył zdjęcia ze szpitala. Poprosił też kobietę, aby na wskazany adres mailowy, napisała wiadomość do jego dowódcy, generała, podając się za jego żonę. W tej wiadomości miała znajdować się prośba, aby mężczyzna nie jechał na misję - relacjonują mundurowi. Jak informuje podkarpacka policja, "kobieta postępowała zgodnie z instrukcjami".

50-latka zapłaciła za zastępstwo "męża"

50-letnia kobieta dostała mailową informację, że "istnieje taka możliwość i że 'jej mąż' może zostać zastąpiony innym żołnierzem, co będzie kosztowało określoną sumę pieniędzy, w zależności jaki to będzie żołnierz".

Kobieta wybrała żołnierza niemieckiego, bo był najtańszy i na wskazany w mailu rachunek bankowy wpłaciła 3 tys. zł. Potwierdzeniem był mail przesłany z gratulacjami, że mężczyzna zostanie zwolniony z akcji. Na następny dzień kobieta dostała maila, że będą potrzebne pieniądze na odrzutowiec, który przywiezie mężczyznę do Polski. Jak podała kobieta i tym razem wybrała najtańszą opcję - odrzutowiec niemiecki za kwotę 70 tys. zł - informuje podkarpacka policja.

Mundurowi dodają, że "na ten cel zaciągnęła pożyczkę w kwocie 61 tys. zł., dopłacając resztę z własnych oszczędności". W trakcie tej korespondencji 50-latka wymieniała także wiadomości z rzekomą córką "żołnierza", która potwierdzała informacje przekazywane przez jej ojca - podaje policja.

Oszust żądał wpłaty kolejnych 70 tys. zł

Jak relacjonują mundurowi, "po wpłacie środków przez kobietę, następnego dnia 'amerykański żołnierz' napisał, że jest już w Polsce i skontaktuje się wkrótce". Kolejno wysłał wiadomość na jeden z komunikatorów na telefon, że jest w Warszawie, lecz nie ma kompletnych dokumentów. 50-latka postanowiła zadzwonić na numer telefonu z którego pisał do niej mężczyzna. Odebrała go kobieta oświadczając, że jest to oszustwo - dodaje policja.

W trakcie kolejnej wymiany wiadomości pomiędzy 50-latką, a rzekomym "amerykańskim żołnierzem", mężczyzna twierdził, że przebywa w ośrodku emigracyjnym i prosi o wpłatę 70 tys. zł, ponieważ ma zostać zatrzymany lub deportowany. Wówczas kobieta utwierdziła się w swoich przekonaniach, że padła ofiarą oszustwa. W ten sposób 50-latka przekazała na wskazane konto łącznie 100 tys. zł - podają podkarpaccy funkcjonariusze.